AI: The Somnium Files – nirvanA Initiative –
recenzja / opinia / podsumowanie

AI: The Somnium Files – nirvanA Initiative –

AI: The Somnium Files – nirvanA Initiative –

Somnium Scan: Activate! 👁

Przeszedłem sobie AI: The Somnium Files –nirvanA Initiative– i jasna cholera, już mi brakuje tej gry po ukończeniu. Uwielbiałem klimat z pierwszej części AI i super, że udało się go zachować w kontynuacji. Ponownie dostałem wątek z morderstwami przepleciony teoriami spiskowymi, okruchami życia, humorem i dwuznacznymi dialogami. I ponownie dobrze się bawiłem odkrywając elementy tej morderczej układanki.

Z punktu widzenia kontynuacji twórcy dobrze podeszli do tego, co było wcześniej. Gra nie rzucała grubymi spojlerami z poprzedniej części. Poza tym powracające postacie i tak ustąpiły pola nowym charakterom. W Nirvanie doszło kilka nowych mechanik: badanie miejsca zbrodni w VR z uwzględnieniem podczerwieni i rentgenu czy Wink 😉 Psync czyli krótkotrwałe czytanie w myślach. Dorzucono też ciekawostki jak wirtualne pokoje, w których można było poprzebierać panie AI i pogadać z nimi o szkole czy pracy. Fajnym dodatkiem okazał się również Eyeballie, czyli parodia Tamagotchi w klimacie gry. Niby to tylko fanserwis, ale zabawny i mnie cieszył 😊. Oczywiście, stary i popaprany Psync w jednostce policji był dalej do dyspozycji bohaterów.

No właśnie, bohaterowie. W tej części wcieliliśmy się w Ryuki’ego (nowy gość) i Mizuki, przybraną córkę Date, bohatera pierwszej części. Protagonistom towarzyszyły panie AI. W przypadku Ryuki’ego była to Tama, pani o yyy…dominujących zainteresowaniach, co też podkreślał jej ubiór. Natomiast z Mizuki współpracowała Aiba, wcześniejsza partnerka Date. Ogólnie postacie określiłbym jako fajne, zabawne i wspierające. Jedynie Tama zaczęła mnie nudzić po pewnym czasie, kiedy jej sprośne wstawki zaczęły być przewidywalne. Ale potem, gdy przełączyłem się na parę Mizuki/Aibę, to nagle zaczęło mi tego brakować (kurde, co jest ze mną nie tak 😅?). Niemniej lukę po tym wypełniła mi Aiba i jej zajawka na temat insektów – „To Ceratocanthus. Yay! Naprzód Ceratocanthus!” 😁🐛. Za tę mieszankę humoru z powagą polubiłem postacie z uniwersum AI. Potrafiły one przywołać ciekawostkę nawiązującą do obecnego wątku fabuły albo wyciągnąć wnioski z przeszłości. Przy czym dalej miały swoje wady lub „odchylenia”, co czyniło z nich jeszcze bardziej ludzkimi. Napędzało mnie to do dalszego obserwowania ich losów, powodów do smutku i radości.

Przejdę teraz do fabuły. Przewrotnie napisałbym, że to była jedna z gorszych gier Uchikoshiego. Ale to tylko dlatego, że poprzednie tytuły przyzwyczaiły mnie do plotwistów zwalających z fotela i to tak rzucanych pod rząd. Tu pod tym względem tak mocno nie trzepło. Ale nawet bez tego gra była mroczna i ciekawa do końca. Przyznaję, że czasami spoglądałem przez palce. Creepy/uncanny filmiki, przepołowione ciała na wskroś, złażenie po ciemku do podziemia budynku (którego tropy wskazywały, że działy się tam powalone rzeczy) czy hologramy śpiewające smutne „Happy Birthday” — to nie było do końca na moje nerwy. A tym bardziej kontakty z niejednoznaczną osobą pokroju Tokiko — pani o zimnym wyrazie twarzy, która rozpowiadała teorie o fałszywej wersji świata, kiedy wokół niej działy się morderstwa. Ugh, creepy postać, ale też dawała mi nieźle do myślenia — te jej wszystkie szwy, Mokszy i czakry.

Jak przystało na serię AI, była też ta wesoła część fabuły. Ponownie jedna z bohaterek zaśpiewała piosenkę. Ponownie piosenka była chwytliwa…i jednocześnie brzmiała amatorsko. Taki chyba już urok gier AI. Do tego w fabule przewijały się liczne nawiązania do znanych marek: To-Witter, ViewQube (i V-Qubers xD), Fundance Film Festival, Kusemon, Animal Flossing, Super Chef, gry Square. Było także, o dziwo, sporo nawiązań do Zero Escape (zagadki logiczne!). W tej części jeszcze mocniej zaakcentowały się dziwne elementy rodem z anime. Niektóre postacie chodziły sobie normalnie zakrywając swoje twarze i posiadały też nadprzyrodzone zdolności (Porno mag…POWER!). Dla humoru te rzeczy mi nie przeszkadzały, ale jeśli supermoce użyto do normalnego popchnięcia fabuły dalej, to już wolałem…spoglądać przez palce 😉. Zwłaszcza, że poprzednia część AI nie była pod tym względem tak mocno odwalona.

I mógłbym się przyczepić do więcej rzeczy w grze np. lata mijały, a niektóre osoby ubierały się i wyglądały dalej tak samo. Dalej zdarzały się drewniane animacje w przerywnikach. Aczkolwiek zauważyłem progres w porównaniu do poprzednich gier od tych samych twórców. Więc zaakceptowałem wady…i wyszedłem na tym dobrze. Muzyka za to ponownie dowiozła. Była wesoła, smutna, przerażająca czy energiczna, kiedy trzeba. A kolejne, fajne kawałki trafiły do mojej playlisty.

Podsumowując, pomimo kilku wad AI:TSFNI to wciąż była niezła gra. Warto było zagrać dla jej zabawnych i ryjących momentów.

Muzyka do gry AI: The Somnium Files – nirvanA Initiative –:

nirvanA Initiative ♫ Nefarious Institute 1 ♫ Clue Investigation ♫ High Rooftop Sweets ♫ Need Info ♫ Nested Insecurities ♫ Nemesis Identified ♫ Kusemon Battle 4 ♫ Loving Nostalgia ♫ Nostalgic Idol ♫ Instigated Secrets ♫ Homicide to Genocide ♫ The Flower That Blooms in Snow (EN) ♫ Half to Whole -Vocal Solo- (EN) ♫
Moja strona używa plików cookie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.