Chicory: A Colorful Tale
recenzja / opinia / podsumowanie

Chicory: A Colorful Tale

Chicory: A Colorful Tale

Powróciłem do swojej dawnej tradycji i znowu zagrałem w grę wypadającą z Game Passa. Tym razem padło na Chicory: A Colorful Tale, lekką przygodówkę z zagadkami w formie malowania pędzlem. Grę pierwszy raz uruchomiłem z rok temu, ale pograłem w nią na tyle krótko, że nie wciągnąłem się i odstawiłem ten tytuł na okazję „wywalenia” z abonamentu. Ta okazja właśnie się wydarzyła i za drugim podejściem pograłem, pograłem…i gra mnie zachwyciła do tego stopnia, że ją wymaksowałem. Z tego miejsca zapraszam do przeczytania mojego podsumowania po przejściu tego tytułu.

Zacznijmy od fabuły. Akcja Chicory: A Colorful Tale toczy się w świecie Pikniku, w którym miejsca i bohaterowie noszą nazwy związane z jedzeniem i kuchnią. I tak, wedle tej zasady, wcielamy się w naszego głównego bohatera — pieska, którego nazywamy od naszego ulubionego jedzenia. Ekhem, a więc Pizza🍕😋jest sprzątaczem u obecnej pędzlowładaczki, tytułowej Chicory (Cykoria po polsku). Pędzlowładacz jest kimś w rodzaju boga, który przy pomocy pędzla może kolorować otoczenie i wpływać na zachowanie flory. Pewnego dnia cały kolor zostaje nagle wyssany ze świata Pikniku, pojawia się skażenie i wszystko staje się czarno-białe. Pizza odnajduje porzucony pędzel przy drzwiach sypialni Cykorii. Wyrusza w świat, gdzie toczy walkę z tajemniczym bytem przy pomocy znalezionego pędzla. Wkrótce po tym odnajduje zasmuconą Cykorię. Ta odmawia przyjęcia z powrotem pędzla, przekazując go Pizzy, który z radością oznajmia Cykorii, że zwalczy skażenie i ponownie wypełni świat kolorem.

Fabułę tej gry mógłbym podsumować jako wesoło-smutną opowieść o ratowaniu magicznego świata z syndromem oszusta w tle. Kontrast to chyba będzie najlepsze słowo. Na swojej drodze napotkamy smutne postacie z kryzysem poczucia własnej wartości, ale też zabawne postacie, które bawiły mnie chwytliwymi dialogami (czasami przekraczającymi czwartą ścianę). Lubiłem np. korzystać z tutejszej mechaniki podpowiedzi. Jako Pizza dzwonimy z budki do domu. Telefon odbiera mama, która wyjaśnia nam fabularnie, co musimy zrobić w danej chwili. Następnie zapyta się, czy chcemy dobijającego się ojca do słuchawki. Jeżeli pozwolimy, to ojciec powie nam prostą, dosłowną podpowiedź, co dalej robić np. idź dwa ekrany w prawo. Urocze 😅.

Kontrastowa wydawała mi się również eksploracja świata gry. Z grubsza przemierzałem tutaj czarne-białe regiony, które z chęcią sobie kolorowałem. Taki chillout klimat wzmacniany jeszcze przyjemną muzyką grającą w tle. Ale kiedy na końcu toczyłem walki z bossami na czarnym ekranie, to atmosfera zmieniała się o 180 w stronę mroku. Nie oglądałem trailerów, więc było to dla mnie pewnym zaskoczeniem.

A jak to wyglądało od strony grania? Oryginalnie. W Chicory: A Colorful Tale przemierzamy kolejne ekrany, na których musimy rozwiązać proste łamigłówki przy pomocy magicznego pędzla. Wraz z postępem nabywamy nowe umiejętności, dzięki którym odblokujemy przejście do nowych regionów świata gry. Ktoś napisze — czyli tak, jak w Zeldach czy w Tunicu, więc gdzie tu jest oryginalność? Otóż w sterowaniu. W Chicory bowiem sterujemy osobno pieskiem Pizzą i jego pędzlem (np. dwiema gałkami analogowymi), co z początku wymagało ode mnie przyzwyczajenia, a przy walkach z bossami większego refleksu i rozproszenia uwagi. Ale jak już się przyzwyczaiłem, to odczuwałem mega frajdę z manipulowania otoczenia.

Osobno wspomnę jeszcze o muzyce do gry, ponieważ Chicory: A Colorful Tale to był ten rodzaj gry, w którą chciałem pograć dalej choćby dla samej muzyki. Melodyjna, łatwo wpadającą w ucho i…pewnie już to wiecie po wcześniejszych akapitach — kontrastowa😉. Skomponowała ją Lena Raine, autorka ścieżki dźwiękowej do Minecrafta i Celeste. I choć celestowe, elektroniczne odgłosy również tutaj się przebijały, to sama ścieżka jako całokształt miała swój własny, unikalny charakter. Zasługa w tym odgłosów gitary akustycznej, fletów, fortepianu i kojących melodii na nich granych. Kiedy podczas pierwszej godziny gry usłyszałem The Town of Luncheon, Supper Woods i Eyes in the Darkness, to już wiedziałem, że to będzie dobra przygoda (i była).

I co mogę dodać więcej na zakończenie? Polecam spróbować, jeżeli tylko lubicie takie klimaty, fajna gra.

Chicory: A Colorful Tale
Chicory: A Colorful Tale
Chicory: A Colorful Tale

Muzyka do gry Chicory: A Colorful Tale:

The Town of Luncheon ♫ Supper Woods ♫ Eyes in the Darkness ♫ Potluck ♫ Art Academy ♫ Appie Foothills ♫ Probably Ancient Evil ♫ Gulp Swamp ♫ Teatime Meadows ♫ Grub Deep ♫ Simmer Springs ♫ Spoons Island ♫ Calling Home ♫ Brekkie ♫
Moja strona używa plików cookie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.