Ciąg dalszy nadrabiania gier od japońskiego studia Vanillaware. Tym razem ukończyłem Dragon’s Crown Pro, grę beat’em up z elementami rpg w klimatach fantasy.
Nie przedłużając wstępu, to bardzo ładna i zarazem niezła gra. Wybieramy w niej bohatera z dostępnej szóstki (są profesje wojowników, łuczników, czarowników), a następnie wyruszamy na misje zlecone przez Gildię Poszukiwaczy Przygód i królestwo Hydeland. W pewnym momencie wątki poprowadzą nas do tytułowej smoczej korony, ale bez Pro (gdyby ktoś nie zajarzył, to taka moja gra słów, „Pro” w tytule bierze się z tego, że jest to re-edycja 🙂).
Spodobała mi się konstrukcja gry, bo lubię beat’em upy, a ten był ciekawie rozszerzony o elementy rpg. Gra ma fabułę, w której narrator opowiada na bieżąco wydarzenia, jakby czytał komuś książkę. Czasem nawet udaje głos innej osoby, co brzmi zabawnie. Fajną opcją jest też to, że można sobie zmienić głos narratora na wiele innych, zarówno męskich i damskich, angielskich i japońskich. Pomiędzy misjami stacjonujemy w stolicy, gdzie możemy przydzielić nowych bohaterów do drużyny (sterowanych komputerowo lub do co-opa), wstąpić do sklepu, wskrzesić zmarłych, a także podjąć dodatkowe misje poboczne. Kolejnym fajnym smaczkiem są piękne artworki z opisami lore’u, które odblokowuje się za zrobienie subquesta. Fajna nagroda, choć te subquesty są wypełniaczami.
Sama walka jest klasycznym beat’em upem, w której bohaterowie poruszają się na określonej płaszczyźnie i do walki mogą wykorzystać elementy otoczenia, a nawet dosiadać poniektórych wrogów. Bohaterowie różnią się parametrami i ten podział jest klasyczny: wojownicy są silniejsi w walce wręcz, podczas gdy czarownicy atakują słabiej, ale mogą to zrobić z dystansu. Etapy nie są długie i całkiem zwarte. Jedynie czasami na ekranie zdarzało się za dużo chaosu i NPC-e odwalili czarną robotę za mnie (ale na to nie narzekam 😅). Co ciekawe, do zaznaczenia pewnych elementów na ekranie używa się tutaj kursora, co jest nietypowe jak na grę (ekskluzywnie) konsolową.
Artstyle, jak przystało na Vanillaware, jest znów 10/10. Zaznaczę jednak, że kreska postaci w Dragon’s Crown Pro jest karykaturalnie sugestywna i to pomimo tego, że gra nie porusza tematów łóżkowych. Miejcie to na uwadze, jeżeli nie przepadacie za takimi rzeczami. W kwestiach muzycznych ponownie mamy kompozycje od Sakimoto/Basiscape, które dobrze ilustrują wydarzenia. W stolicy przygrywają spokojniejsze melodie, które łatwo wpadają w ucho. Natomiast muzyka w lochach powiedziałbym, że jest mocno perkusyjna i raczej jej nie zanucisz z pamięci, ale pasuje do fantasy atmosfery gry.
Podobnie jak Odin’s Sphere, w Dragon’s Crown Pro w pewnym momencie również zaczyna się powtarzalność. W przypadku tej gry wracamy do tych samych miejscówek, żeby odblokować nową ścieżkę. Ale gra jest na tyle krótka – przejście zajęło mi 15 godzin, że to w ogóle jeszcze nie zaczęło mi przeszkadzać (a można zrobić zawartość dodatkową, jeżeli ktoś będzie chciał więcej).
Więc Pro w tytule nie jest bez powodu, bo Dragon’s Crown Pro to według mnie profesjonalna gra.



Muzyka do gry Odin Sphere Leifthrasir:
Morgan’s Magic Item Shop ♫ Forgotten Sanctuary ♫ Returning Home ♫ Canaan Temple ♫ A Moment of Rest ♫ Lucain’s Tower ♫ City Street ♫ World Map ♫ Adventurers Guild ♫ Dragon’s Haven Inn ♫ Mage’s Tower ♫ Wallace’s Underground Labyrinth ♫