Final Fantasy VII Remake Intergrade
recenzja / opinia / podsumowanie

Final Fantasy VII Remake Intergrade

Final Fantasy VII Remake Intergrade

Nie spieszyło mi się z zagraniem w Final Fantasy VII Remake. Po pierwsze… bo to dopiero pierwsza część, a więc niepełna historia. Po drugie — tytuł ten był przez dłuższy czas ekskluzywny dla konsoli PlayStation, której nie posiadałem. Po trzecie — jak gra już wyszła na PC, to długo trzymała dość wysoką cenę i w natłoku innych gier nie czułem potrzeby jej kupować. Ale z racji nadchodzącej premiery drugiej części z podtytułem Rebirth, postanowiłem w końcu nadrobić Remake w wersji Intergrade w abonamencie PlayStation Plus Extra. Jak mi się przechodziło ten kultowy tytuł po odświeżeniu? I jak on wypadł w porównaniu do oryginału z 97 roku?

Powiedziałbym, że dobrze, ale z pewnymi zastrzeżeniami. Ponieważ Final Fantasy VII jest najbardziej popularną częścią (dla wielu graczy też kultową), to odstąpię od opisywania fabuły i poszczególnych aspektów Remake’u, ponieważ zakładam, że większość ludzi już je dobrze zna. Zamiast tego po prostu podzielę się tym, co spodobało mi się w Remake’u, a co nie. A więc:

  • Polubiłem to jak odtworzono charaktery głównych postaci. Cloud jest mrukiem trochę na wzór niemych bohaterów z innych jrpgów, ale potrafiącym powiedzieć celne one-linery. Barret to wkurzony czarnoskóry jak w oryginale. W nowszej oprawie i z udźwiękowionymi dialogami brzmi jeszcze bardziej absurdalnie, i przez to uśmiechałem się pod nosem, kiedy tylko pojawiał się na ekranie. Członkowie Avalanche czyli Jessie, Wedge i Biggs zyskali dużo więcej charakteru i dostali nawet nowy wątek, którego nie było w oryginale,
  • Jak dla mnie kobiety, czyli Jessie, Tifa i Aerith, za bardzo kleiły się do Clouda, aż dziwnie było to momentami oglądać,
  • Choć, oczywiście, panie w kreacjach koktajlowych bardzo mi się podobały,
  • Przez to najlepszą postacią kobiecą w tej grze była dla mnie Yuffie z DLC, mimo że jej charakter mógłbym streścić do „optymistyczna nastolatka”,
  • Sephiroth został sprowadzony do roli fanserwisu, czyli pojawiał się znacznie częściej niż nawet wymagała tego fabuła i nie czułem w ogóle grozy tej postaci. Moim zdaniem to zmiana na gorzej,
  • Grając w FFVII Remake czułem, że ta gra była mocno rozciągnięta względem tego, co pokazywał oryginał — 7 godzin rozszerzone do 40h i zawartość tego nie rekompensowała,
  • Spodobały mi się nowe wątki związane z Avalanche i laboratorium Shinry,
  • Super napisano tu wątek z przyklepania piątki Clouda z Aerith,
  • Fajnym smaczkiem były też gratulacje od ludzi na ulicy po wygranym turnieju,
  • Wystarczy jedno słowo — Johnny 😅,
  • Irytowały mnie duszki tzw. Whispery, które zostały dodane w Remake’u. Kiedy przechodzę długi loch, to na końcu chciałbym mieć uczucie sprawczości. W grze natomiast te duszki pojawiały się znikąd w miejscach, do których ja musiałem się długimi godzinami przedzierać i blokowały akcje bohaterów. To było dla mnie zniechęcające,
  • I tak, lochy były dla mnie stanowczo za długie,
  • Mogę za to pochwalić system walki toczący się w czasie rzeczywistym i akcjami wydawanymi w mocno spowolnionej pauzie,
  • Walki, zwłaszcza z bossami, zapewniały mi wyzwanie i czułem mega satysfakcję po najtrudniejszych starciach,
  • System materii i rozwoju broni był łatwy do okiełznania, stwarzał wiele kombinacji, na jakie można ustawić sobie drużynę,
  • Choć twórcy mogliby oszczędzić tej animacji przejścia do ekranu rozwinięcia broni,
  • Nie do końca przypadły mi nowe aranżacje utworów. Kompozytorzy przygotowali mnóstwo motywów bitewnych, ale w wersjach symfonicznych jak dla mnie gubiły one swój melodyjny charakter z oryginału,
  • Za to dobrze mi się słuchało utworów, które były stworzone od nowa na potrzeby Remake’u. Najbardziej przypadły mi do gustu motywy bitewne z koloseum i walka z Ghoulem. Lubiłem posłuchać też motywu walki z Yuffie, a także jazzowych kawałków podczas eksploracji starej fabryki w DLC,
  • Najfajniejszy w całej grze był dla mnie rozdział z Wall Market. A także minigry: arena z walkami, symulator, przysiady, podciąganie, niszczenie pudełek na czas,
  • Również DLC z Yuffie zaliczam mocno na plus. Fajnie została pokazana współpraca ninja-bohaterki z Sononem, minigierka Fort Condor mnie wciągnęła, tak samo niszczenie pudełek na czas,
  • Najgorzej wspominam wydłużone lochy i końcówkę Remake’u — twórcy zrobili za dużo zmian i to takich, które nie pasowały mi do klimatu oryginału i wcześniejszych rozdziałów Remake’u.

Final Fantasy VII Remake to gra, po której było widać, że włożono w nią dużo serca i dzisiaj stanowi dobry punkt wejścia dla nowych fanów. To również gra, która spolaryzowała graczy pamiętających oryginał z PS1. Jednym spodobały się zmiany, drudzy uznali Remake za profanację. Sam bawiłem się dobrze, ale zabrakło mi scen „wow, ale mam ciary”. Do tego niektóre zmiany fabularne mnie irytowały zamiast cieszyć. Na razie więc się wstrzymam z werdyktem, która wersja Final Fantasty VII była dla mnie lepsza — oryginał czy Remake — do momentu, aż wyjdą następne części.

Final Fantasy VII Remake Intergrade
Final Fantasy VII Remake Intergrade
Final Fantasy VII Remake Intergrade
Final Fantasy VII Remake Intergrade

Muzyka do gry Final Fantasy VII Remake Intergrade:

Avalanche’s Theme ♫ Let the Battles Begin! – A Merc’s Job ♫ Flowers Blooming in the Church ♫ Under the Rotting Pizza ♫ Collapsed Expressway ♫ High Five ♫ Due Recompense ♫ Wall Market – The Town That Never Sleeps ♫ The Most Muscular ♫ Luxury Massage ♫ Corneo Colosseum ♫ Colosseum Death Match ♫ Electric Executioners ♫ Train Graveyard ♫ Ghoul ♫ Infinity’s End ♫ Hand over Hand ♫ Descendant of Shinobi(FF7R Ver.) ♫ Descendant of Shinobi – Battle Edit(FF7R Ver.) ♫ Fort Condor(FF7R Ver.) ♫ The Runaround Pt. I(FF7R Ver.) ♫ The Runaround Pt. III(FF7R Ver.) ♫ The Runaround Pt. V(FF7R Ver.) ♫ Materia Production(FF7R Ver.) ♫
Moja strona używa plików cookie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.