Haven
recenzja / opinia / podsumowanie

Haven

Haven

Recenzje, rankingi, grupy tematyczne, opinie znajomych. Przeważnie takimi ścieżkami dowiaduję się o istnieniu pewnych gier. W przypadku gry Haven był to zupełny przypadek. Pewnego razu przeczytałem w Internecie artykuł o grach, które przedstawiają relacje dwójki ludzi w związku, ale podchodzą do tego tematu realistycznie i pokazują więcej smaczków niż inne gry dostępne na rynku. A że interesuję się komunikacją interpersonalną i lubię sobie w wolnym czasie poczytać o relacjach międzyludzkich, to nic dziwnego, że musiałem przetestować w boju Haven 😉

Fabuła gry opowiadała o Yu i Kay, dwójce zakochanych, którzy byli częścią opresyjnego, autorytarnego społeczeństwa. W tym systemie ludzie byli odgórnie dobierani w pary w taki sposób, aby uniknąć przenoszenia chorób genetycznych. Bohaterowie, by nie zostać zmuszonymi do związków z innymi osobami, wskoczyli razem w statek kosmiczny i uciekli w kosmos. Siły systemu próbowały ich złapać i przywrócić do porządku, jednakże bez skutku. Pojazd zakochanych zgubił pościg, ale za to rozbił się na planecie o nazwie Źródło (ang. Source). W tych okolicznościach para musiała zmierzyć się z tajemniczym światem w poszukiwaniu drogi ucieczki, zasobów…a także poznać lepiej siebie.

Przejdę teraz do moich wrażeń. Haven nazwałbym specyficzną grą pod wieloma względami.

Gatunkowo gra przypominała mi tytuły spod znaku jrpg. W skrócie: fabuła gry skupiała się głównie na losach Yu i Kaya, nawet jeśli nad parą wisiało widmo złapania. Bohaterowie posiadali statystyki, które mogli rozwinąć i walczyli z przeciwnikami w walkach turowych (można było grać solo lub w dwie osoby). Do tego muzyka podkreślała przyjemny, eksploracyjny klimat. Magia Haven tkwiła w tym, jakby twórcy chcieli opakować zwyczajny związek w grę. Niby to był rpg z pogranicza fantasy i science-fiction, ale Yu i Kay rozmawiali tutaj jak normalni ludzie. Bełkotali do siebie podczas mycia zębów, jedno z nich wybudzało drugiego w nocy dotykając zimną stopą, zamieniali się stronami łóżka, bili się o wolną łazienkę, obdarowywali się prezentami, opowiadali o swoim dzieciństwie, rzucali komplementami, czasami z podtekstami (jeśli wiecie, co mam na myśli 😉) i wiele takich smaczków. Pod tym względem gra spełniła moje oczekiwania, o których pisałem na wstępie.

W przypadku pozostałych aspektów Haven nie byłem już tak bardzo nacieszony. Próg wejścia w grę był wysoki z powodu dziwnego sterowania. W grze dostępne były dwa tryby poruszania się: eksploracja we wnętrzu statku i eksploracja świata na zewnątrz. W pierwszym przypadku poruszaliśmy się w trybie wolnej kamery. Widzieliśmy bohaterów siedzących w różnych miejscach statku i mogliśmy kliknąć na poszczególne elementy, aby wejść w interakcję. Natomiast, gdy wyszliśmy na zewnątrz, to obserwowaliśmy Yu i Kaya z perspektywy trzeciej kamery, ale nasi protagoniści nie chodzili i nie skakali. Para używała odrzutowych butów do poruszania się, które pod względem swobody obracania przypominały mi jazdę na surfingu (np. żeby skręcić trzeba było wykonać większy łuk). Dodatkowo na początku gry niedostępna była mapa świata i łatwo było mi się pogubić w orientacji. Osobiście nie uważam tego za mega wady gry, bo do sterowania szybko się przyzwyczaiłem, a wraz z odblokowaniem mapy gra stała się łatwiejsza. Ale przeczuwam, że to mogły być aspekty, które zniechęcą część graczy na starcie.

Natomiast, jak pisałem wcześniej, Haven było dalej specyficzną grą. W grze głównym zadaniem było zbieranie jedzenia i gotowanie z zebranych składników, a także zbieranie części do statku. Do tego czyszczenie rdzy z najbliższych terenów, która z jakiegoś powodu wywoływała agresję u tutejszych stworzeń. W kilku przypadkach bohaterowie byli zmuszeni pokojowo spacyfikować wrogo nastawionych przeciwników w turowych starciach (bez zabijania). Do tego dochodziły walki z bossami jak w typowym rpg. Postacie rozwijały swoje statystyki proporcjonalnie do yyy…zacieśniania ich relacji. Można było się też razem przytulić (i odnowić HP) albo podrapać jaszczurkę (kurczę, to zabrzmiało dwuznacznie 😉). Z innych ciekawostek, w menu była dostępna historia ostatnich rozmów. To fajny bajer rodem z gier visual novel. Ogólnie jak na grę rpg to Haven miało bardzo proste mechaniki i spokojny klimat. Spokojny do pewnego momentu, bo jakby nie patrzeć, to główni bohaterowie byli dalej ścigani. I nawet jak zabawa w odrdzewianie okolicy była chwilami monotonna, to same dialogi bohaterów, humor czy słodycz płynąca ze scenek dalej potrafiły utrzymać moje zainteresowanie grą do samego końca.

Jeśli więc oczekujecie licznych zwrotów akcji, fajerwerków, plejady bohaterów czy podróży po magicznych krainach, to lepiej poszukajcie sobie innych gier. Ale jako odskocznię od poważnych i ogromnych gier, to mnie grało się dobrze. Haven to była gra unikalna w dialogach, a zarazem nieskomplikowana i chwilami powtarzalna. Ale nawet w powtarzalne gry warto czasem zagrać. Przejście zajęło mi około 20 godzin. Tytuł porównałbym do takich leniwych wakacji na wsi, gdzie nie ma za wiele do roboty, musimy posprzątać ogromne pola z różności. Ale przynajmniej robimy to razem z osobą, z którą spędzamy miło czas. Jeśli taka perspektywa Was rajcuje, to będziecie się dobrze bawić przy tej grze.

[Edycja #1]

Ciekawostka: W jednej z aktualizacji do gry autorzy dodali możliwość wyboru płci głównych bohaterów. Pierwotnie Yu była kobietą, a Kay mężczyzną. Sam też grałem w tej konfiguracji z racji swoich preferencji. Jeżeli jednak szukacie gry, gdzie są pokazane relacje osób w związku o innej orientacji (tylko kobiety lub tylko mężczyźni), to Haven taką grą też już jest.

[Koniec edycji #1]

Muzyka do gry Haven:

08:16 Home ♫ 10:27 Appledew Stew ♫ 11:18 Move It Muffin! ♫ 13:39 Source ♫ 20:06 Millions of Lumsecs Away ♫
Moja strona używa plików cookie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.