Waszi no dżikan niaaaa! A to oznacza, że ukończyłem Judgment. To znowu Kamurocho, znowu yakuzowe, trudne sprawy i znowu beat ’em up. Ale też znowu fajna gra od RGG Studio. Tym razem jednak bez Kiryu, ponieważ wcielamy się nowego bohatera — Takayukiego Yagamiego (któremu twarzy użycza prawdziwy, japoński aktor Takuya Kimura). Jako Yagami pracujemy w roli prywatnego detektywa (z przeszłością prawniczą) wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Masaharu Kaito, byłym yakuzą z rodziny Matsugane. Fabuła gry zaczyna się od tego, że w okolicy Kamurocho dochodzi do trzech morderstw, w których ofiarom – członkom yakuzy z klanu Kyorei – ktoś wydłubał oczy w tajemniczy sposób. Podejrzanym za ostatni przypadek zostaje kapitan rodziny Matsugane Kyohei Hamura. Patriarcha Matsugane prosi Yagamiego, aby ten włączył się w sprawę i wyciągnął Hamurę z tarapatów. Chociaż udaje mu się udowodnić niewinność Hamury, tożsamość prawdziwego zabójcy posługującego się pseudonimem „Kret” pozostaje tajemnicą. A że Yamagi jest typem człowieka, który pragnie dociec prawdy, a nie tylko bronić swoich klientów w sądzie, to…..nie no, nie będę zdradzał całej fabuły. Resztę już musicie przekonać się na własnej skórze grając w Judgment 😉.
Jak przystało na yakuzowy rodowód, fabuła Judgment leci zarówno na poważnie i na wesoło. Z jednej strony mamy tu do czynienia z tajemniczymi morderstwami, rozprawami i wątkiem poszukiwania lekarstwa na Alzheimera, ale w wolnych chwilach podejmiemy się łapania latającej peruki, będziemy ścigać grupę ekshibicjonistów czy też odnajdziemy winowajcę zjedzonego ciasta. Można powiedzieć, że jest to typowy yakuzowy styl czy też styl pisania japońskich gier, w których aby nie dołować gracza bez przerwy smutnymi momentami, to dla równowagi trzeba pokazać jeszcze coś wesołego. A jako, że lubiłem ten styl w Yakuzach, to siłą rzeczy musiałem też polubić Judgment. Dodałbym jedynie, że ładunek smutniejszych momentów był tu tutaj mocniejszy z racji dużej ilości brutalnych morderstw i wątków dotyczących Alzheimera. W porównaniu do Yakuzy pojawia się kompletnie nowa obsada: Yagami, Kaito, przyjaciele z dawnej kancelarii, prokuratorzy, nowe klany yakuzy. Wprowadzone postacie mają ciekawe backstory (np. poznajemy doświadczenia Yagamiego jako adwokata i Kaito jako yakuzy) i pokręconych charakterów też oczywiście nie brakowało (np. Sugiura, Ayabe, Suzaki + masa postaci z zadań pobocznych). Z ważnych informacji — fabuła została napisana w taki sposób, że jeżeli ktoś nie miał okazji pograć w jakąkolwiek grową Yakuzę, to może bez problemu rozpocząć przygodę od Judgmentu, który jest jakby niezależnym spin-offem.
Pod względem rozgrywki Judgment został fajnie opracowany, ponieważ ponieważ oprócz standardowej bitki w grze przygotowano sporo detektywistycznych aktywności. Czyli zbieramy dowody, śledzimy albo ścigamy podejrzanych, robimy zdjęcia, otwieramy zamki wytrychem i używamy drona. Natomiast gwoli wyjaśnienia, była to bardziej Like a Yakuza gra niż Like a Ace Attorney, ponieważ znacznie więcej czasu spędzało się na miejskiej eksploracji niż na przesłuchaniach i sądowych bataliach.
Co oprócz detektywistycznych rzeczy najbardziej mi się jeszcze spodobało w Judgment? Nowe minigierki jak kamurochowa parodia The House of The Dead, wyścigi dronów i interaktywna planszówka z Koro-nyan, a także randkowanie z paniami (choć ich dobór był dyskusyjny tzn. nastolatki zaczynające karierę przy 35-letnim Yagamim i dorosłe panie, z czego jedna była niegotowa do relacji, a druga to dziwna wróżbitka). Polubiłem też to, że muzyka poza standardowym rockiem/elektroniką, uderzała w jazzowe regiony, kiedy podejmowałem obowiązki jako detektyw. To duża wartość w tworzeniu odpowiedniego klimatu.
Co natomiast mi nie pasowało w tej grze? Nie można było zamówić taksówki z telefonu (tutejszy odpowiednik teleportu). Niemal wszędzie biegałem z buta, ponieważ często nie było sensu cofać się do stojącej taksówki. Drugi minus to obrażenia zmniejszające maksymalne HP. Problem nie dotyczył samej mechaniki, a tego, że wyleczyć do pełna można było się tylko u jednego człowieka, do którego szło się z buta (patrz poprzedni punkt z taksówkami) + drogie apteczki. Trzeci minus to gra miała nawalonych social-linków z mieszkańcami na wzór Like a Dragon Ishin!. Jak to bywa, część z nich prowadziła do zabawnych interakcji i otwierała nowe zadania, ale część to były zwyczajne zapychacze. Najgorzej z tego wspominam relację z panią od Mahjonga, przy której musiałem wygrać dwie sesje, co było mi potrzebne do odblokowania ostatniego zadania pobocznego. A że ja w te klocki nie umiem grać, to pozostała druga opcja — zdobyć przedmiot, który umożliwiał 100% wygraną, grindując na niego kasę w planszówce.
Na szczęście nie maksuję Yakuzowych gier, bo czuję, że to by mi obrzydziło tę świetną grę. A dzięki temu tak właśnie zapamiętam Judgment. Super gra, super spin-off. Mam ochotę na kontynuację.





Muzyka do gry Judgment:
Random Fire ♫ Puzzle ♫ My Own Style ♫ Yagami Detective Agency ♫ Drumfire ♫ Infiltration Mission ♫ Λ ♫ Encounter – Keihin Gang ♫ Like a Shadow ♫ Like a Shadow ♫ Thinking ♫ Threads of Sin ♫ Threads of Sin ♫ Rake Your Inside ♫ Negligence ♫ Penumbra ♫ Let’s Solve the Mystery ♫ Kamurocho Funny ♫ Nonetheless Happy ♫ Want to Date? ♫ Want to Date? ♫ Amidst a Dream ♫ It’s Show Time!! ♫ RTF ♫ Welcome to VR World ♫ Welcome to VR World ♫ Koro-nyan Mode ~Koro-nyan Special Mix~ ♫ Dive In ♫ The Last Assassin XIV: Symphony of The Judgment ♫ Special Record Vol.1 ♫ Special Record Vol.1 ♫