Moja TOPka gier zagranych w roku 2022
recenzja / opinia / podsumowanie

Moja TOPka gier zagranych w roku 2022

Moja TOPka gier zagranych w roku 2022

Podobnie jak w poprzednich latach, do swojej topki wybrałem gry:

  • które zagrałem po raz pierwszy w 2022 roku,
  • które grało mi się bardzo dobrze,
  • które miały na tyle dobrą muzykę, że chciało mi się jej słuchać poza samym graniem,
  • same gry nie muszą być wydane w roku 2022.

W poprzednim roku było TOP 15, w 2022 roku wyszło z tego aż TOP 18 (zresztą samych gier przeszedłem z 40, więc było z czego wybierać).

  1. Record of Lodoss War-Deedlit in Wonder Labyrinth-
    Gra na bazie franczyzy, która z kolei powstała na bazie D&D. Krótka metroidvania na około 7h, w której główna bohaterka w animacjach przypominała mi Alucarda z Symphony of The Night. Spodobało mi się też to, że pojawiające się postacie z tej gry bazowały na klasyce fantasy: rycerz, czarny i biały mag, złodziej, krasnal, elfka, smoki. I dodatkowy plusik, bo dzięki grze zainteresowałem się również serialami anime, które pomimo fabularnej sztampy — bardzo podeszły mi do gustu.
  2. Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge
    To był dobry przykład jak zrobić fajną grę, która wyglądała nowocześnie, ale jednocześnie bazowała na nostalgii gracza. Do zalet dopisałbym również piosenki w ścieżce dźwiękowej.
  3. Yakuza 3
    Trzecia Yakuza była mocno drewniana w gameplayu — to fakt. Zwłaszcza, że grałem chronologicznie po Yakuzie Kiwami 2. Ale klimat Okinawy, scenki komediowe z QTE, piosenki karaoke, yakuzowe minigierki i questy dały radę. Miałem, co tu robić, co oglądać.
  4. Battletoads
    Obok Record of Lodoss War to był kolejny tytuł, który urzędował w latach 90 i teraz znowu powrócił. Gra mieszała kilka gatunków: beat ’em up, shoot ’em up, platformówki, minigierki z QTE i kreskówki rodem z Cartoon Network. Tak, humor w fabule też był mocno kreskówkowy. Spodobała mi się również fajna, rockowa ścieżka dźwiękowa.
  5. Bloodstained: Curse of The Moon 2
    To była łatwa gra, ale tylko do trzeciego poziomu, bo na późniejszych dostawałem jeden cios od przeciwnika i spadałem w przepaść 😁 W każdym razie jak na grę imitującą NES-hard Castlevanię, to bawiłem się świetnie.
  6. Art of Rally
    Low-Poly rajdówka z rewelacyjną muzyką z gatunku synthwave. Trochę ciężko było mi się przyzwyczaić do sterowania, ale po opanowaniu autka grało mi się dobrze. I mimo, że gra była Low-Poly, to pod względem sterowności samochodem czy udźwiękowienia twórcy dość realnie podeszli do tematu. Odnośnie muzyki synthwave, sam OST zawierał łącznie 4h, więc fani tego gatunku muzycznego — wiecie, co robić 😉
  7. Unpacking
    Symulator ustawiania przedmiotów po przeprowadzce do nowego lokum, w którą zagrałem z powodu samej muzyki. I jak się okazało, nie tylko muzyka była super. Fajny, chilloutowy klimat miała ta gra, polecam.
  8. Katamari Damacy Reroll
    Ten tytuł znałem tylko z powodu muzyki, ale wiedziałem, że był krótki do przejścia i miał wylatywać z Game Passa, to zainstalowałem i sprawdziłem. I takie strzały w ciemno to ja lubię. Król kosmosu po pijaku przypadkowo usunął wszystkie gwiazdy na niebie i nakazał synowi (i graczowi) przywrócić gwiazdozbiór. W tym celu dostaliśmy samoprzylepną kulę, na którą zbieraliśmy coraz większe przedmioty, aż osiągnęliśmy wymaganą średnicę kuli potrzebną do odtworzenia brakującej gwiazdy. Wraz z coraz większą średnicą mogliśmy również porywać ludzi, zwierzęta, całe budynki i wyspy. Powalone to 😅 Japoński klimat i muzyka tej gry to było coś wyjątkowego, polecam.
  9. Horizon Chase Turbo
    Kolejny strzał w ciemno, tym razem gra była za darmo w Epicu. Kolorowe wyścigi arcade stylizowane na hity z lat 80 i 90 (Outrun, Lotus). Gra miała niski próg wejścia, fajny tryb co-op i dała mi dużo radochy. Do tego w grze przygrywał ten typ rajdowej muzyki, od której słuchania aż by się chciało wcisnąć bardziej gaz do dechy 😉
  10. Scarlet Nexus
    Gra action jrpg – anime w dosłownym znaczeniu tych słów. To znaczy, że 50% czasu zajmowało mi granie w grę, która w dużym uproszczeniu polegała na przechodzeniu w miarę liniowych etapów (czyt. nie aż tak chamsko liniowych jak rura od odkurzacza), walce z dziwnymi istotami, które żywiły się ludzkimi mózgami i generalnie rozwijaniu postaci. I ta część była bardzo angażująca. A drugie 50% czasu spędziłem na oglądaniu statycznych przerywników z dialogami (przypominało to trochę visual-novel, ale wszelkie dialogi były udźwiękowione), a ponieważ w grze były również social-linki, to często miałem ochotę sięgnąć po telefon i robić coś innego, bo nie wszystkie historie były ciekawe do oglądania, a trzeba było je odbębnić dla odblokowania lepszych ataków. Ale nawet jak sumarycznie wyszła z tego średnia gra, to dalej była jeszcze muzyka. I przyznaję, że elektroniczne kawałki ze Scarlet Nexus znacznie poprawiały moje wrażenia z grania.
  11. Yakuza 6: Song of Life
    Szósta część Yakuzy miała dobre i złe strony. Dobrych było znacznie więcej — bardzo przyjemna eksploracja (bieganie i skakanie przez barierki na propsie), Onomichi — super miejscówka, udźwiękowione subquesty, z których wylewa się niesamowitość, dobre minigierki: siłownia, czat, klan (świetna minigierka RTS), rozmowy w barze, łowienie, baseball, hostessy, karmienie kotów. Z głównej fabuły wątek heihaizi (czarnych dzieci) zrobił na mnie wrażenie. Natomiast ze złych rzeczy to przede wszystkim twórcy przekombinowali końcówkę gry. Ale tranquilo, chillout – ostatecznie dobrze było sobie pograć w Yakuzę 6 😉
  12. Death’s Door
    To był jeden z przykładów, że w gry indie też warto pograć. Sterowaliśmy krukiem w izometrycznym widoku, którego zadaniem było przechwytywanie duszy zmarłych, ale jak to bywa — sprawy się skomplikowały i to my musieliśmy je naprawić. Ciekawie wykreowany świat, mnóstwo sekretów, symbolika (te ogromne napisy DEATH) i świetna muzyka.
  13. Yakuza 4
    Największy zarzut w Y4 miałbym do głównej fabuły, bo to typowa, yakuzowa sztampa, a plotwist związany z Saejimą to w ogóle totalny absurd. Ale poza samą fabułą było jeszcze mnóstwo zabawnych minigierek i questów – wyzwania, trenowanie adeptów sztuk walk, hostess, masaże, zboczony ping-pong, mini scenki z QTE (trudne sprawy xD). Fajnie, że twórcy dodali nowych protagonistów, bo Kiryu to kozak, ale pozostali panowie też dali radę. I największą zaletę zostawiłem sobie na koniec — muzyka. Ale ta część miała dobrą muzę: rockowe bangery, jazzowe wygibasy rodem z Cowboya Bebopa, syntezatorowe kawałki, łatwo wpadające w ucho piosenki do karaoke, nawet ten dziewczęcy pop z klubu hostess mi podszedł 😊
  14. Yakuza 5
    Byłem pod wrażeniem rozmachu piątej części Yakuzy. Cztery duże miasta, pięć postaci i każdy z rozdziałów przechodziło mi się jak osobną grę. I te rozdziały były naprawdę niezłe – symulator taksówkarza, symulator myśliwego, symulator idolki, subquesty, rewelacyjne minigierki, humor („Nie pozwolę wam zabić mojego, nieubezpieczonego dłużnika” xD), świetna muzyka (eurobeat, piosenki Haruki). I przymykając oko na sztampy i pewne wtórne wątki, to fabuła była wciągająca do samego końca. Jakby nie patrzeć, to była kolejka część Yakuzy, w którą przechodziłem w 2022 roku i nie spodziewałem się, że twórcy aż tak się przyłożą, żeby było zabawnie, ale i świeżo 🙂
  15. Dragon Quest XI S: Echoes of an Elusive Age
    Przejście DQ XI S zajęło mi ponad 120h, ale właściwie to się nie nudziłem, bo gra miała wciągającą główną historię z wieloma wątkami pobocznymi, a dodatkowe wyzwania były ciekawe. Spodobał mi się świat gry z regionami przypominającymi kraje europejskie, w których mieszkańcy stosują odmiany języka np. włoski-angielski czy francuski-angielski. I co ważne — główne wątki miały nagrane kwestie dialogowe, więc to była super sprawa, że mogłem się osłuchać tej nietypowej wymowy. Spodobał mi się ogólny klimat przygody, takie fantasy jrpg: zamki, lochy, czary i potwory, idziemy ratować świat, bo nas potrzebują. Każda z postaci w drużynie się wyróżniała i miała jakieś swoje sprawy w zanadrzu, ale jako paczka stanowili pozytywną i wspierającą się grupkę. Muzyka orkiestrowa była świetna, wesołe/smutne scenki w DQ XI mocno na niej zyskiwały, a i sporo utworów zdarza mi się teraz odsłuchać w trakcie dnia. I może to przez kreskę Toriyamy, ale czasami miałem wrażenie, jakby ktoś wziął postacie z DB, Chrono Triggera, Chrono Crossa i nadał im inne role. Nie żeby to była wada xD Podsumowując – DQ XI S to była super gra w większości swoich założeń i przyjemnie było mi ją doświadczyć.
  16. Tunic
    Tunic czyli „drinkuj lisku” 😉A poważnie to było jedno z moim zaskoczeń 2022 roku. Co mogę napisać? Tunic był niesamowity. To niby Zelda (stylistyka), niby Dark Soulsy (podobne mechaniki typu utrata pieniędzy po śmierci, odnowienie przeciwników po zapisie gry, fabuła poukrywana w notatkach), ale podana w taki uroczy, a chwilami też tajemniczy i mroczny sposób (monumenty, symbolika pewnych etapów), że ciężko było się oderwać. Mega wartością dodaną do tej gry były zbierane kartki instrukcji. Ich czytanie przywodziło mi na myśl przeglądanie instrukcji w innym języku, kiedy samemu znało się tylko pojedyncze słowa. Więc siłą rzeczy nie rozumiałem wszystkiego, ale obok były urocze ilustracje liska, więc był efekt aww 🦊. I mniej więcej tak mi się grało w Tunica — część rzeczy trzeba było sobie samemu się domyśleć albo samemu w głowie dopowiedzieć (nie, żeby było tutaj coś naprawdę nielogicznego w fabule), ale odkrywanie tego wyłącznie na podstawie tych szczątkowych instrukcji dawało mi mega frajdę. A na myśl o ostatniej zagadce i jej rozwiązaniu mam ciarki, bo jakby poświęcić tyle czasu w grze i dopiero po pewnej wskazówce zauważyć pewne rzeczy, to było mistrzostwo świata 🤯 I dodatkowy punkt uznania — gra miała świetną lo-fi muzykę. Oczywista rzecz, że kawałki z niej wleciały na moją playlistę.
  17. Yakuza Kiwami 2
    W drugiej części Yakuzy rozszerzono eksplorację miast. Można było wejść do wielu budynków bez ekranów wczytywania, a sama walka diametralne różniła się od tego, co było w Y0 i YK1. Nawet miasta wyglądały odrobinę inaczej — kolory i elewacje różniły się od poprzednich części. Choć gra stała się łatwiejsza jako Kiryu, a wrogowie zaczęli bezwładnie latać jak skoczkowie w DSJ po upadku, to grało mi się w tą część przyjemnie. Fajnie, że twócy dodali też osobny scenariusz Majimy i jak na komiczną postać to dobrze, że gość już nie latał po całym mieście za Kiryu. A ta minigierka z jego klanem wymiatała (równie dobrze, to mogła być osobna gra RTS). Oczywiście, było sporo zabawnych rzeczy, czy to z minigierek (sesja fotograficzna z modelkami, golf, Toylets ( ͡° ͜ʖ ͡°)) czy historii pobocznych (np. skradzione z balkonu majtki babci, Kiryu na sesji foto). Największym pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie postać Kaoru Sayamy. Takie ambitne kobiety z chęcią chciałbym oglądać częściej w czymkolwiek. Podsumowując — to była jedna z lepszych części Yakuz, w jakie zagrałem w 2022 roku.
  18. AI: The Somnium Files
    Aj, ale ta gra zrobiła mi rollercoaster z mózgu. Wcielaliśmy się w detektywa w bliżej nieokreślonej przyszłości i szukaliśmy zabójcy kobiety. Sprawa szybko się skomplikowała, ponieważ na miejscu zbrodni natrafiliśmy również na przerażoną córkę ofiary z narzędziem zbrodni. Do dyspozycji mieliśmy sztuczną inteligencję w oku, a także specjalną maszynę, która umożliwiała przeżyć sny podejrzanych osób. Rozgrywka polegała przede wszystkim na czytaniu dialogów (były w pełni udźwiękowione, zarówno w eng i jpn) i przeszukiwaniu otoczenia. Jednakże podczas analizy snu przechodziliśmy w tryb 3D i rozwiązywaliśmy zagadki na czas, więc to nie był tylko typowy visual-novel. Gra miała zarówno lekkie, zabawne jak i mroczne, smutne momenty. Nie brakowało tutaj nawiązań do popkultury (parodia Minecrafta xD), ciekawostek naukowych, mitów, gierek słownych i dwuznacznych dialogów. Muzyka była przyjemna w odsłuchu, przypominało mi to trochę klimaty Ace Atorney. Tytuł raczej dedykuję fanom japońszczyzny, ale warto go sprawdzić, ponieważ kto tutaj był zabójcą i w jaki sposób zabijał, to był pieprzony mastermind 🤯 Ja swoją szczękę kilkukrotnie musiałem zbierać z podłogi.

W sporą część wymienionych tytułów ograłem w bibliotece Microsoftu. W niektóre gry zagrałem dopiero, kiedy miały wylatywać z Game Passa jak np. Art of Rally, Katamari Damacy Reroll czy AI: The Somnium Files. Najwyraźniej dodatkowa motywacja dalej się u mnie sprawdza 😊

Moja strona używa plików cookie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.