Moja TOPka gier zagranych w roku 2024
recenzja / opinia / podsumowanie

Moja TOPka gier zagranych w roku 2024

Moja TOPka gier zagranych w roku 2024

Rok 2024 był dla mnie rokiem zasponsorowanym przez japoński gaming, a dokładnie przez gry gatunku jrpg 😅. Nie pamiętam, żeby wyszło tak wiele dużych tytułów na setki godzin, że równie dobrze mógłbym poświęcić cały ten czas na granie wyłącznie w gry tego jednego gatunku. Osobiście pierwszy raz w życiu ograłem tyle nowości (które mi jednocześnie siadły), ale oczywiście po starsze produkcje również w dalszym ciągu sięgałem.

W kontekście bloga w trakcie 2024 roku pojawiła mi się myśl, że chcę publikować wpisy, póki mam czas, ochotę i gry, które sprawiają mi frajdę podczas grania i słuchania z nich muzyki. Jestem fanem podejścia, żeby robić to bez spiny, wobec czego każdy wpis może być ostatnim, jeżeli ten entuzjazm się u mnie wyczerpie. Gdyby to się stało, to oczywiście zostawiłbym to wszystko online tak jak jest teraz (w końcu sam lubię sobie przypominać, co pisałem o grach w przeszłości). Póki co końca czy dłuższej przerwy na blogu na razie nie przewiduję. Finalnie i tak opublikowałem 21 wpisów w zeszłym roku, z czego jestem zadowolony.

Jeśli chodzi o growy rok 2025 to nie mam większych postanowień. Zazwyczaj ogrywam starsze tytuły z abonamentów albo z promocji. Oczywiście najbardziej interesują mnie produkcje z melodyjną muzyką, przez co często są to gry japońskie, ale na swojej liście „a może by spróbować” też mam zanotowane zachodnie tytuły, głównie indyki. Prawdopodobnie ogram nadchodzącą piracką Yakuzę, ale na premierę się nie wyrobię, ponieważ jeszcze czekają na mnie Lost Judgment i Infinite Wealth. Z chęcią wypróbowałbym remastery/remaki klasycznych jrpgów Suikoden 1 & 2, a także Lunar 1 & 2. Możliwe też, że w związku z premierą Switcha 2 zaopatrzyłbym się w konsolę Nintendo i zacząłbym nadrabiać starsze, ekskluzywne tytuły, które pojawiły się na jej poprzednika.

Przejdźmy więc do głównego dania tego wpisu. Tradycyjnie przedstawiam założenia, którymi kierowałem przy tworzeniu tegorocznej topki gier. Do zestawienia wybrałem gry:

  • które zagrałem po raz pierwszy w 2024 roku (nie musiały być wydane w roku 2024),
  • które grało mi się bardzo dobrze,
  • które miały na tyle dobrą muzykę, że chciało mi się jej słuchać poza samym graniem,

Tym razem jednak oprócz notki o grach, czym są (w końcu możecie o nich przeczytać na blogu), postanowiłem, że napiszę jeszcze, jak zapamiętałem wymienione gry, kiedy minęło już trochę czasu od ich ukończenia. W ubiegłym roku przeszedłem 31 gier, z których utworzyłem moje TOP 20. Oto one:

  1. I am Setsuna
    Gra miała unikalną, śnieżną oprawę i niezłą fortepianową muzykę. Natomiast pozostałe rzeczy jak fabuła i system walki wydawały mi się zbyt przeciętne, żebym mógł o nich wzdychać do dzisiaj. Ale z jakiegoś powodu…pamiętam dalej zakończenie, więc chyba nie było tak źle.
  2. Yurukill: The Calumniation Games
    To najdziwniejsza gra, którą przeszedłem w 2024 roku. Rewelacyjny voice-acting aktorki grającej Bin-bin-binko. Tytuł ten mieszał Zero Escape, Danganronpę z shmupem, niestety każdy z tych elementów był gorszy od pierwowzorów. Ale muzyka za to mi się bardzo podobała i do dzisiaj lubię sobie jej posłuchać.
  3. Trials of Mana
    Remake gry ze SNESa, który został stworzony na nowsze sprzęty, ale jednocześnie zachowuje ducha gry z lat 90′. Fajny klimat przygody i ładna estetyka, nieco drewniane mechaniki i dialogi. Mimo wszystko gra, którą miło wspominam.
  4. Chicory: A Colorful Tale
    Spróbowałem pograć w Chicory, ponieważ gra ta wypadała z abonamentu, ale już na początku była na tyle fajna, że przeszedłem ją do końca. Może to nie do końca mój typ gry, ale zapamiętałem humor, sterowanie za pomocą dwóch analogów (bohater i osobno magiczny pędzel), walkę z bossami i świetną muzykę.
  5. Nier Replicant ver.1.22474487139…
    Gra miała świetne momenty fabularne, fajną walkę i jak przystało na Niera — muzykę, ale przeplatała to pustym bieganiem, czy też turlaniem głównego bohatera, którego było tu naprawdę zbyt wiele. Czasami odnoszę wrażenie, że gry takie jak ta lepiej jest obejrzeć na YouTube niż zagrać.
  6. Stranger of Paradise: Final Fantasy Origin
    Bullshit — tak by powiedział Jack, główny bohater tej gry, gdyby zobaczył, gdzie umieściłem Stranger of Paradise. W sumie ta gra była trochę bullshitem, graficznie nie prezentowała się zbyt ładnie, poziom trudności był niewyważony (np. pierwszy boss jest znacznie trudniejszy niż następni) a fabuła to edgy wariacja Final Fantasy 1. Ale podobały mi się etapy, które nawiązywały do innych części FF, również muzycznie. Samo zakończenie było też jednym z lepszych, jakie widziałem w grach ukończonych w roku 2024.
  7. Gravity Rush Remastered
    W trakcie pisania tego wpisu byłem w trakcie grania w Gravity Rush 2, więc poniekąd dalej pamiętam pierwszą część. W głowie dalej mam unikalny styl (cell-shading + komiksowe przedstawienie fabuły), bohaterów, muzykę i niestety też, trochę toporne sterowanie. Fajna i nieoczywista produkcja.
  8. Final Fantasy XVI z dodatkami Echa Upadłych i Wzburzona Fala
    Z perspektywy czasu szesnasty fajnal zapadł mi w pamięci jako gra z niewykorzystanym potencjałem. Walki były fajne, zwłaszcza te z bossami, ale brakowało mi mechanik rpg. Fabularnie najfajniejszy okazał się początek, który był w demie. Potem gra wpadła w schematyczność i brakowało mi z tego powodu ciekawszych zwrotów akcji. Nie mniej drugi dodatek Wzburzona Fala fajnie rozbudował mechaniki. Całościowo XVI była produkcją, po której było widać jakość godną PS5.
  9. Final Fantasy VII Remake Integrade
    Remake był lepszy od oryginału pod względem rozgrywki i grafiki, ale fabularnie i muzycznie okazał się dla mnie gorszy. Ostatecznie więc umieściłem grę na dwunastym miejscu. FFXVI i FFVII Remake uważam za produkcje, które potencjalnie powinny się znaleźć w okolicy 1-5.
  10. A Space For The Unbound
    Przechodziłem całkiem niedawno, więc może trochę to wpłynęło na nieco wyższą pozycję. W każdym razie gra miała ciekawą fabułę, pomysły, czy też muzykę. A jeżeli nawet było w niej trochę biegania, to całą grę można było przejść w około 15 godzin.
  11. Eiyuden Chronicle Hundred Heroes
    Gra czerpała garściami z klasyki gier jrpg (głównie Suikodena, w końcu ci sami twórcy), miała zabawne momenty, świetną muzykę i ciekawych bohaterów (łącznie 120, z czego trójka jest „główna”, wróciły też moje ulubione postacie z prequela), ale przeplatała to przeciętnymi antagonistami, przeciętną walką i dużą ilością biegania (i to pomimo „perfekcyjnych” teleportów 😉). Z dzisiejszej perspektywy trochę zmarnowany potencjał.
  12. Shin Megami Tensei V: Vengeance
    Gra pod względem eksploracji przypominała mi FFVII Rebirth (duże mapy i dużo punktów). Spodobało mi się to całe chodzenie po apokaliptycznym Tokio. Gra miała trudne walki z bossami wymagające ode mnie dobrego przygotowania. Fabularnie nie skopała tyłka (ma ciekawsze i nudniejsze momenty), nowy scenariusz okazał się lepszy od starszego (waifu antagonistki xD), świetna psychodeliczna muzyka.
  13. Final Fantasy VII Rebirth
    Fajny symulator świata fantasy z zabawnymi zadaniami pobocznymi i licznymi minigierkami. Moim zdaniem jednak twórcy zarówno Remake i Rebirth niepotrzebnie rozciągnęli materiał źródłowy do maksimum wytrzymałości. Końcówka gry nie oddawała klimatu scen z oryginału. Zmarnowany potencjał, powinno być wyższe miejsce.
  14. Octopath Traveller II
    Pod wieloma względami lepszy sequel. Grze dodano dużo nowych mechanik, usprawniaczy gameplay’u. Poza tym świetni bohaterowie, angażująca walka, fabuła tym razem nie biegła według jednego schematu jak jedynka, a zakończenie jednego scenariusza to był najlepszy plotwist, jaki widziałem ostatnio w grach (albo i najgłupszy, ale kisnąłem z niego xD). Można zagrać bez znajomości OT1.
  15. Persona 3: Reload z dodatkiem Episode: Aigis
    Remake, który w większości leciał po oryginalnym torze, ale w nowoczesnym stylu. Na plus dodatkowe aktywności w akademiku + rozmowy z chłopakami, których wcześniej nie było. Tartarus płynnie mi się przechodziło w tej wersji (bohaterowie dużo rozmawiają w tle). Główna gra była bardziej przystępna niż dodatek (samo bieganie w kółko po lochach + drobne wstawki fabularne).
  16. Judgment
    Miks Yakuzy, czyli poważnej fabuły wymieszany z kiczem i dodatkiem detektywistycznych mechanik (śledzenie, robienie zdjęć, rozmowy ze świadkami przestępstw). Ciekawi nowi bohaterowie jak Yagami i Kaito. Spin-off, który można ograć bez znajomości Yakuz.
  17. Neon White
    Platformówka 3D z elementami strzelania, w której etapy trzeba było przechodzić na czas. Prosty gameplay, ale wciągający. Grę można przejść zarówno jak rasowy speedruner jak i casual (w nagrodę za dobre czasy pojawiają się podpowiedzi skrótów). Do tego krindżowi bohaterowie (ja ich polubiłem, ale wiem, że część graczy woli skipować cutscenki), proste social-linki, świetna muzyka breakcore jak z dawnych gier na Dreamcasta i PS2.
  18. Phoenix Wright: Ace Attorney Trilogy
    W końcu nadrobiłem ten klasyk i od razu trzy części. Połączenie point-and-clika i visual-novel, świetni bohaterowie, świetna fabuła z wątkami paranormalnymi i świetny humor bazujący na gierkach słownych. Wciągająca chiptune’owa muzyka.
  19. Soul Hackers 2
    Mój zeszłoroczny guilty pleasure. Polubiłem grę za bohaterów i ich relacje (np. odblokowujesz nową mechanikę i bohaterowie ją sobie komentują, albo po skończonym queście można iść do baru i go jeszcze omówić), za cyberpunkową fabułę ze wskrzeszaniem zmarłych i zapowiedzianą apokalipsą przez sztuczną inteligencję, za turową walkę na wzór SMT i muzykę (którą skomponowało studio Keiichiego Okabe). Czuć jednak było niższy budżet tej produkcji w porównaniu do innych gier Atlusa. Mimo że nie jestem fanem wydawania gier na dwa razy tak, jak robi to Atlus, tak w tym przypadku, jeżeli faktycznie ulepszyliby Soul Hackers 2, to przełknąłbym to.
  20. Metaphor: ReFantazio
    Co by to mówić, Metaphor to był udany zlepek walki z SMT (starcia są trudne, zwłaszcza na początku), mechanik z Persony (kalendarz, social-linki) i klas postaci jak z FF5 + nowości, które uprzyjemniały rozwój postaci (ciachanie wrogów bez turowej walki, kiedy byliśmy przelewelowani). To w końcu gra z settingiem anime fantasy stylizowanym na średniowiecze i dużym budżetem, z wieloma rasami i ciekawymi bohaterowami (panie z potencjałem na waifu 😉). Fajna fabuła, w której zmarły król organizuje grę o tron, a nasza ludzkość jest traktowana jako koncept…fantasy. Do tego dużo różnych wątków wplecionych dookoła, fantastyczny rasizm (furrasy są niżej w społecznej hierarchii 😅). W dalszym ciągu gra, co do której trzeba mieć zacięcie jrpgowe – choćby to, że była długa do przejścia.

W porównaniu do poprzednich lat, w tym roku zaszły zmiany. W dalszym ciągu część gier ograłem w bibliotece Game Pass, ale ten procent zmalał na rzecz gier ogranych w abonamencie PlayStation Plus Extra, a także kupionych w wersjach pudełkowych na PlayStation 5.

I to tyle. Z tego miejsca chciałbym podziękować za przeczytanie mojego podsumowania 2024 roku. Mam nadzieję do zobaczenia następnym razem.

Moja strona używa plików cookie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.