Zabrałem się za gry od studia Vanillaware, którego graficy mogliby ubiegać się o dyplomy z malarstwa, ale na szczęście jednak robią gry. Na pierwszy rzut poszedł Odin Sphere: Leifthrasir, gra akcji 2D z elementami rpg, alchemii i hodowli roślin/kuchni.
Fabuła gry wprowadza gracza do świata stosując nietypową narrację. Na początku każdej rozgrywki wcielamy się w małą dziewczynkę, która na strychu swojego domu znajduje kolekcję książek. W tym miejscu wybieramy książkę o danym bohaterze, siadamy wygodnie w fotelu i zagłębiamy się w opowieść jakby to była przeczytana baśń. Łącznie do wyboru mamy piątkę bohaterów (każdy ma swoją książkę), jednakże kolejność wyboru jest narzucona z góry. Pomimo różnych książek, cała historia jest złączoną baśnią opowiadającą o różnych problemach dziejących się w fantasy świecie Erion, gdzie losy protagonistów przeplatają się. Do wyboru mamy przygody:
- Gwendolyn, walkirii wystawionej na próbę lojalności wobec swojego ojca-króla,
- Corneliusa, księcia zamienionego w królikozwierza rasy Pooka, szukającego sposobu na odzyskanie ludzkiej postaci,
- Mercedes, młodej księżniczki wróżek, zmuszonej do objęcia tronu po śmierci matki,
- Oswalda, rycerza cenia szukającego odkupienia i sensu życia poza służbą dla przybranego ojca,
- Velvet, księżniczki ze zniszczonego królestwa, obarczonej brzemieniem klątwy i wiedzą o nadchodzącej apokalipsie.
Skrótowo opisałbym Odin Sphere: Leifthrasir, że jest to bardzo ładna gra z ciekawymi rozwiązaniami i pewnymi wadami, o których wspomnę zaraz. Spodobało mi się w niej kilka rzeczy. Wspomnainy koncept fabuły, że mamy piątkę bohaterów, którzy są zarazem bohaterami książek czytanych przez małą dziewczynkę gdzieś na strychu. Styl rozgrywki, że każdy z bohaterów używa innego stylu walki/uzbrojenia, więc gra jest po części beat ’em upem, slasherem i shooterem. Układ poziomów jest ciekawy, bo są to areny, na których toczymy walki z grupami przeciwników na notę (najwyższa S daje najlepsze nagrody, wbijałem same S-ki ☺️). Poza tym na niektórych arenach można też chodzić w kółko, co też jest fajnym bajerem (dosłownie, no bo arena jest kółkiem 😅).
Pod względem oprawy należy się wspomniany dyplom. Artstyle jest 10/10, zarówno tła i animacja postaci są na najwyższym poziomie. A jest to poziom, który prędzej się doświadczy w filmach animowanych o większym budżecie. Muzyka od Sakimoto i Basiscape tworzy dobry, baśniowy klimat. Brzmieniowo często kojarzyła mi się z Final Fantasy XII, a że lubię muzykę z FFXII, to jest to dla mnie dobre skojarzenie.
Przechodząc do wspomnianych wad, to mam dwie — gra jest za długa i zbyt powtarzalna jak na to, co ma do zaoferowania. Po przejściu scenariusza pierwszej i drugiej postaci już wiedziałem, jak będzie wyglądać pozostała reszta. Etapy i bossowie powtarzają się, czasami też walczymy z innym bohaterem, tylko robimy to w innej kolejności. Przejście zajęło mi 50 godzin, głównie spędzonych na walkach, gdzie materiał realnie był na około 20 godzin. Paradoksalnie, zaakceptowałbym długi czas gry, gdyby fabuła zwalała mnie z nóg, a nie była bezpiecznymi baśniami.
Jakby to wszystko bym podsumował? Odin Sphere: Leifthrasir było dla mnie jak jedzenie pysznego ciasta. Gra jest na tyle duża, że można ją wcinać przez długi czas, ale po pierwszych kęsach szybko się przesłodziłem.



Muzyka do gry Odin Sphere Leifthrasir:
The Attic Library ♫ Tutorial ♫ Battle in the Netherworld – Second Movement ♫ Battle on Winterhorn – Second Movement ♫ Battle in Ragnanival – Second Movement ♫ Battle in Elrit Forest – Second Movement ♫ Battle in Ringford – Second Movement ♫ Storming Battlefields – Second Movement ♫ Battle in the Twisting Streets ♫ Battle in the Twisting Streets – Second Movement ♫ Trial ♫ Victory ♫ Valkyrie March ♫ Fear and Valor ♫ The Mysterious Pooka Village ♫ Pooka Kitchen ♫ Study Time ♫ Grueling Road to Glory ♫ Opening Title -Leifthrasir ver.- ♫ Forest of Elrit ♫ Winterhorn Ridge ♫ Nebulapolis: Metropolis of the King ♫ Back Alley in Titania ♫ Maury’s Touring Restaurant ♫