Obierając ścieżkę Persona 5 -> 4 -> 3 nastawiałem się, że pod względem grania Persona 3 Portable będzie najbardziej toporna (zwłaszcza, że to wydanie Portable). I faktycznie, dało się to odczuć. Ale nie spodziewałem się, że największym minusem będą losowe błędy w Tartarusie i w jednej z fabularnych cut-scenek w pecetowej wersji, po których gra mi się niespodziewanie wyłączała. Na szczęście te „trefne” momenty mogłem sobie przejść w wersji xCloud (był dostępny cross-save), ale mimo wszystko za wypuszczenie zbugowanej gry — nieładnie Atlus/Microsoft, nieładnie. Pomimo problemów technicznych grę udało mi się przejść i nie było aż tak źle jak mogłoby się wydawać po tym wstępie. Niniejszym zapraszam do mojego podsumowania.
Pierwszą rzeczą, która od razu rzuciła mi się w oczy, to dużo mroczniejszy początek. Widzimy w nim dziewczynę celującą pistoletem do swojej głowy, a my jako główny bohater (lub bohaterka, bo można wybrać płeć) przemierzamy miasto w towarzystwie stojących trumien tu i ówdzie. To efekt działania Mrocznej Godziny czyli sekretnej godziny, podczas której tylko wybrane jednostki mogą się przemieszczać i napotkać potwory zwane Cieniami. W tym czasie reszta ludzi zamienia się w wspomniane trumny i nie jest niczego świadoma. Dodatkowo obecność Cieni wywołuje u ludzi Syndrom Apatii, tajemniczy stan podobny do transu. Aby zapobiec zagrożeniu, zostaje powołana tajemnicza organizacja SEES, która zrzesza uczniów zdolnych walczyć z Cieniami przy pomocy tytułowych Person, i która skrywa swoją siedzibę…w uczniowskim akademiku, do którego zmierza główny bohater. Jak możecie się domyśleć — jako główny bohater również odkrywamy posiadanie własnej Persony. W ten sposób stajemy do walki wraz z nowymi towarzyszami, by wyeliminować skutki istnienia Mrocznej Godziny.
Trumny, strzelanie sobie do łbów z pistoletów, Mroczna Godzina, wątki z motywami śmierci i przemijania — Persona 3 Portable nie brała jeńców. I co najważniejsze, zrobiła to dobrze. Grając w ten tytuł nie miałem odczucia, że byłem atakowany jakimś nachalnym przekazem i morałami. Istniało zagrożenie, które trzeba było wyeliminować, a te wszystkie śmiertelne poważne rzeczy dookoła to była taka specyficzna otoczka. Oczywiście, jak przystało na jrpga nie brakowało tutaj chwil oddechu dla gracza pokroju zdawania egzaminów, poznawania kolegów ze szkolnej ławki (i nie tylko szkolnej), wycieczek lub wspólnych wyjść. Super, że Persona 3 Portable udowodniła, że obsada bohaterów mogła być młoda i zarazem niedurna jak to było w przypadku nowszej czwórki. Fabularnie z Person 3/4/5, to trójka najbardziej przypadła mi do gustu, ale nie będę jej gloryfikował, jakie to by nie było arcydzieło. Część zwrotów akcji i tak już widziałem w innych grach tego gatunku. A sama końcówka fabuły powiedziałbym, że była w stylu gier Persona 😉.
Przejdźmy do technikaliów. Wiem, że wersja Portable to nie była najlepsza opcja zagrania w Personę 3, ale w oprawie point-and-click/visual-novel i tak czułem się jak ryba w wodzie. Postacie miały schludne avatary z reakcjami, muzyka wpadała mi do głowy (przydałoby się tylko więcej motywów bitewnych), głosy postaci były dobrze dopasowane, dostępny był log z możliwością ponownego odsłuchania kwestii, eksploracja z opcją fast-travel też była w porządku. Twórcy dostarczyli wszystkie rzeczy, których bym oczekiwał od gry visual-novel.
Pomimo upływu lat Persona 3 Portable w dalszym ciągu broniła się dla mnie jako rpg. Mam na myśli to, na ile sposobów można tu było sobie ustawić własną drużynę i zestaw Person. O ile zwykłe pojedynki wolałbym pomijać, tak walki z bossami były dla mnie ciekawe i angażujące pod kątem taktyki. Obok wymienionych na wstępie crashy, za drugą największą wadę gry wskazałbym Tartarus. Nudny główny loch z nudną muzyką (na szczęście można potem ją zmienić), którego odbębniałem w oczekiwaniu na lepsze rzeczy. Szkoda, że twórcy nie pomyśleli chociaż o opcji przyspieszenia rozgrywki, bo przydałaby się.
Podsumowując Persona 3 Portable — to była dla mnie gra nieidealna, ale jej zalety zrekompensowały mój poświęcony czas i z chęcią będę teraz czekał na Personę 3 Reload. A same Persony 3/4/5 jako serię doceniam. Chyba nawet bardziej za ciekawe symulowanie życia codziennego czy muzykę niż mechaniki jrpg typu walki, lochy czy kliszowe główne wątki. Można i tak 😄.
Muzyka do gry Persona 3 Portable:
This Strange Feeling ♫ Want To Be Close ♫ Troubled ♫ Unavoidable Battle ♫ Peace ♫ When The Moon’s Reaching Out Stars ♫ Iwatodai Dorm ♫ The Voice Someone Calls ♫ Mass Destruction ♫ Master of Shadow ♫ Paulownia Mall ♫ During the Exams… ♫ Joy ♫ Changing Seasons ♫ Master of Tartarus ♫ Living With Determination ♫ Afternoon Break ♫ Memories of the City ♫ Memories of the School ♫ Living With Determination -Iwatodai Dormitory Arrange- ♫ tartarus_0d06 ♫ That Which Comes From The Darkness ♫ Battle Hymn of the Soul ♫ Brand New Days -The Beginning- ♫ The Snow Queen ♫ Between Doors ♫ Persona ♫