Persona 5 Royal
recenzja / opinia / podsumowanie

Persona 5 Royal

Persona 5 Royal

Przeszedłem Personę 5 Royal (w skrócie P5R). Zakładałem, że przejście zajmie mi coś ponad 100h. Ku mojemu zaskoczeniu spędziłem nad tym tytułem 170h.

Ogólnie P5R okazała się dla mnie przyjemną grą i wartą spróbowania, ale jakieś „ale” będę po niej miał😉. Swoje wrażenia omówię z perspektywy laika, który coś tam wie o korzeniach tej serii i jej pożyczonych mechanikach z innych gier. Ale w chwili pisania poniższego tekstu nie grałem (jeszcze) w pozostałe tytuły Atlusa i nie poczuwam się do bycia znawcą. Tak czy inaczej zapraszam do mojego wpisu.

Najpierw skupiłbym się na najważniejszym rdzeniu gry, czyli JRPGowatości. P5R była jedną z najbardziej taktycznie angażujących gier, w jakie zagrałem w ostatnich czasach. I nie mam tu na myśli wyłącznie turowego systemu walki, który był odjechany (choć głównie w pojedynkach z bossami pokazywał pełnię możliwości), a całe zatrzęsienie mechanik, które wymagały ode mnie planowania:

  • układanie drużyny i Person pod słabości przeciwników,
  • dodatkowe mechaniki podczas walk (np. Showtime, Baton Pass),
  • negocjacje z przeciwnikami,
  • poświęcanie starych Person na rzecz nowych (ograniczona ilość),
  • kasowanie starych umiejętności na rzecz nowych (tylko 8 slotów),
  • wybieranie jednej aktywności z wielu, aby się rozwinąć (+ presja kalendarza),
  • wybory w dialogach (część pozorna, część nie).

Chwilami miałem więcej z taktyki w układaniu sobie popołudnia i wieczora niż w samych turowych starciach. W każdym razie zaimponowało mi, jak na wiele sposobów można było przejść tę grę.

Szkoda, że w niektórych aspektach JRPG to moje dobre wrażenie zostało nieco zatarte. Miałem tu na myśli tutejsze lochy czyli pałace (fajne, ale za długie) i Mementos (niefajny, za długi i jeszcze z monotonną muzyką). Przejście tych etapów wymagało od mnie tzw. JRPGowego zacięcia czyli zmuszałem się do grania, bo wiedziałem, że lepsze rzeczy czekały na mnie potem.

Pod względem głównej fabuły P5R i jej przewidywalności gra była poprawna do bólu. Aż ciężko byłoby mi teraz przytoczyć jej najlepsze momenty. Wątki? Były fajne do oglądania, ale schematyczne i powtarzające się (np. Ryuji/Yusuke: zrobiłem research w Internecie, nic nie znalazłem xD). Bohaterowie choć wyróżniali się profesjami (np. artysta Yusuke namiętnie robiący ramkę z palców 👨‍🎨), to obracali się wokół dwóch archetypów — bycie podejrzliwym wobec głównego bohatera/bycie miłym. Podobnie wyglądała sprawa z antagonistami — źli, bo źli/błagający o wybaczenie (przynajmniej każdy następny złol był coraz większą szychą). Zabrakło mi ukrytych wątków, ciekawostek do odkrycia wśród bohaterów typu „wow, nie spodziewałbym się tego po tej osobie” czy mocniejszych plotwistów. Wyjątki jak pałac Futaby, postacie poboczne opowiadające się po naszej stronie, kiedy siedzimy w więzieniu, czy niektóre elementy fantasy w pałacach (skakanie z obrazu na obraz, latanie w kosmosie, zamiana w szczury) i poza nimi (Morgana jako człowiek śpiący z nami w łóżku xD) to jednak było za mało jak na tak długi JRPG. Lepiej za to oceniłbym P5R jako symulator życia codziennego, ale do tego przejdę potem.

Trzeci minus to śmierć lidera podczas walki oznaczała koniec gry. Niepotrzebne utrudnienie jak dla mnie, skoro w grze pozostali członkowie drużyny byli automatycznie wskrzeszani po walce i przy oszołomionym liderze negocjacje z Personami były zablokowane — technicznie więc dałoby się to zrobić.

Natomiast gdybym miał podejść do P5R jak do symulatora życia codziennego/randkowania/powieści wizualnej to znowu — gra zrobiła na mnie duże wrażenie. Z mojej perspektywy super, że w grze, w której sterowało się nastolatkami, było dużo dorosłych charakterów. Zarówno perypetie jednych i drugich dobrze mi się śledziło: historia modelki, artysty, polityka, eks-yakuzy, dziennikarki, wróżki, osoby zadłużonej, osoby z agorafobią itd. — twórcy postawili na dużą różnorodność. Super też, że narracja opierała się na (udźwiękowionych) dialogach, ponieważ te o wiele lepiej śledzi mi się w przegadanych grach jak P5R. Miałem obawy, jak będą wyglądać social-linki, ponieważ w takim Scarlet Nexus czy w Yakuzie: Like a Dragon te relacje szybko zamieniały się w odbębnianie podobnych rozmów, scenek i odblokowywanie np. exp-share. Na szczęście, w P5R wyszło to lepiej — każda z interakcji miała swój odrębny wątek i miejsce akcji często też się różniło. Ale przede wszystkim nagrody za rozwinięcie danej relacji były znaczące i realnie poprawiały mój komfort w dalszym graniu (np. eliminowanie słabszych przeciwników bez walki, dodatkowe możliwości negocjacji z Personami, delegacja mniejszych zadań, aby mieć czas na coś innego). O ile w kontekście JRPG ciężko byłoby te postacie zrankingować z innymi protagonistami gier tego gatunku (jedynie Morgana w kategorii maskotek wybija się), tak w kontekście historii „z życia wziętych” sporo dialogów bohaterów Persony i ich poglądów na życie nadawałoby się choćby do memów. Z głównej obsady najbardziej przypadły mi do gustu Futaba i Makoto. Futabę polubiłem za humor nawiązujący do gier i jej determinację w wychodzeniu z lęków. Makoto natomiast lubiłem oglądać, ponieważ pokazywała chęci do nauki i była ambitna w dążeniu do swoich prywatnych celów.

W kontekście randkowym byłbym gdzieś po środku. Fajnie, że w grze było sporo kobiet (młodszych, starszych, dużo starszych 😎) i każda z tych znajomości wyróżniała się czymś na tyle, że amatorzy romansów powinni być zaspokojeni. Jednak dużo realnie wyglądałoby, kiedy opcja związkowa pojawiałaby się w zależności od wyborów podejmowanych na wcześniejszych spotkaniach, a nie tylko podczas tej ostatniej rozmowy. No i relacje głównego bohatera ze starszymi paniami mimo wszystko wyglądały tutaj na mocno naciągane np. „co ludzie powiedzą jak nas zobaczą” niż „walić to, jesteśmy szczęśliwi razem”. Ale i tak lepiej, że twórcy zrobili te opcje randkowe w ten sposób niż w ogóle.

Pisząc o P5R wypadałoby wspomnieć o warstwie audiowizualnej. Graficznie? Mega mi się podobało — te wszystkie przejścia pomiędzy ekranami, przeróżne animacje podczas walk, menu, wygląd Person i postaci. Przyjemnym szczegółem dla mnie było też to, że bohaterowie ubierali się inaczej w zależności od pory roku. Do tego wszystko było czytelne i spójne w tej „street-art” stylistyce. Co do muzyki, to specjalnie sobie odpuszczałem jej słuchania przed ukończeniem, aby nie natrafić na spojlery w tytułach. I dzisiaj mogę stwierdzić — ścieżka audio była niezła, ale to naprawdę NIEZŁA i dobrze podkreślała emocje w danych scenkach. Co prawda utwory z Mementos i niektóre śpiewanie piosenki nie podeszły mi do gustu, ale zdecydowana większość acid-jazz kawałków przygrywających w tle i gitarowe riffy do pojedynków z bossami już jak najbardziej spełniły moje oczekiwania. Myślę, że ten typ muzyki idealnie sprawdzi się również w prawdziwym symulatorze życia😉.

Wiem, że dla niektórych to zabrzmi jak profanacja, ale zagrałem z angielskimi głosami, ponieważ chciałem sobie posłuchać słówek i mówić jednocześnie na głos z bohaterami, aby potrenować swoją wymowę. I P5R sprawdziła się wyśmienicie do tego celu. W grze istniała opcja „Log” rodem z gier Visual Novel, w której można było odtworzyć ponownie na głos wypowiedziane zdanie. Według mnie wersja angielska została naprawdę nieźle zrobiona, ponieważ głosy idealne pasowały do charakteru danych osób: impulsywny Ryuji, pewna siebie Makoto, mniej pewna siebie Haru, kotek Morgana, dorosłe postacie brzmiały jak przystało na wiek itd.. W grze nie wszystkie kwestie były nagrane i podczas takich kwestii postacie wypowiadały na początku krótkie frazy pokroju „Hey, hey”, „Ooooo”, „For real?”, „Well then”, „Thank you”, które odnosiły się do wydźwięku całego zdania. I może to głupio zabrzmi, ale zaczęły mi się udzielać kwestie wypowiedziane przez kotka Morganę. Przez niego teraz, kiedy czytam coś w Internecie i jestem zaskoczony, to mówię sobie na głos „Ooooo” lub „Hmmm. HMMMMMMM” 😅. Mało tego. Nazwałem głównego protagonistę Secret Man. I kiedy chciałem wejść do damskiej toalety, to Morgana mnie wołał „Maaaan” — to się nazywa podwójna imersja 😁.

Zmierzając do końca. W Personie 5 Royal zabrakło mi kilku rzeczy związanych z głównym wątkiem gry, ale pomimo tego to był naprawdę świetny tytuł i super, że mogłem w niego w końcu zagrać. 170h to dużo poświęconego czasu, ale warto było.

Persona 5 Royal
Persona 5 Royal
Persona 5 Royal
Persona 5 Royal
Persona 5 Royal
Persona 5 Royal
Persona 5 Royal

Muzyka do gry Persona 5 Royal:

Life Will Change ♫ Will Power ♫ Tokyo Emergency ♫ Layer Cake ♫ Blooming Villain ♫ Beneath the Mask ♫ Tokyo Daylight ♫ Butterfly Kiss ♫ Have a Short Rest ♫ Wicked Plan ♫ Keeper of Lust ♫ Life Goes On ♫ The Days When My Mother Was There ♫ Alleycat ♫ New Beginning ♫ What’s Going On ♫ Sweet ♫ Break it Down ♫ Restlessness ♫ Ark ♫ Rivers In The Desert ♫ No More What Ifs ♫ Gentle Madman ♫ So Happy World ♫
Moja strona używa plików cookie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.