Przeszedłem kolejne 5 gier i to nie byle jakich gier, bo serię gier Shantae. Przed zagraniem, gry z Shantae wydawały mi się fanserwisowe z racji bohaterek z dekoltami i biustonoszami na wierzchu, a ja, jako koneser…metroidvanii i gier z dobrą muzyką, nie mogłem przejść obok tematu obojętnie. No cóż, po zagraniu mogę potwierdzić, że fanserwis jest i to podwójny, ale w nie złym (niezłym?) kontekście.
Zanim jednak o fanserwisie, to krótko, o czym są gry z Shantae. Wcielamy się w nich w Shantae, tytułową pół-dżinkę, która strzeże portowe Scuttle Town przed przebiegłą piratką Risky Boots. Nawet, jeżeli pojedyncze gry odchodzą od tego formatu fabuły, to w każdej części Shantae wyrusza w podróż, aby zdobyć nowe moce, dzięki którym pokrzyżuje plany Risky i innych złoczyńców. Pod kątem rozgrywki Shantae wyróżnia się tym, że możemy zaatakować wrogów za pomocą długich włosów i wykonać magiczny taniec brzucha, który zamieni bohaterkę w zwierzę np. w małpkę, co wchodzi po ścianach czy nurkującą syrenę.
Wyróżnia się też wspomniany „podwójny” fanserwis. Mam tu na myśli fanserwis dla oczu, czyli luźne kreacje postaci, a także mrugnięcia do fanów przebieranek i figurek. Jednakże w grach obecny jest także inny fanserwis, którym są liczne nawiązania do poprzednich części. Kolejne części Shantae wprowadzają nowe rzeczy do rozgrywki, ale jednocześnie korzystają z powracających postaci, przeciwników, transformacji i zremiksowanej muzyki. Co jest zaletą i wadą. Sprawa wygląda tak, że pięć gier z Shantae wychodziło w latach 2002-2019 (w 2025 roku jeszcze wyjdzie port niewydanej części na GBA z 2004). Jak się możecie domyśleć, pierwsza gra z 2002 jest najbiedniejsza z tego zestawu, więc trzeba zagryźć zęby, żeby docenić znajome rzeczy w sequelach. Z drugiej strony grając od najstarzej do najnowszej, każda kolejna gra jest coraz bardziej przyjemniejsza w odbiorze. Są to zabawne metroidvanie do przejścia w kilka godzin, o niewygórowanym poziomie trudności. Jeżeli patrzycie na to, czy gra ma trudne wyzwania, to znajdziecie je w innych tytułach.
Na koniec wspomnę krótko o każdej z części, co mi utkwiło w pamięci:
- Shantae GBC – najbiedniejsza część (do tego ograna na PS5, ale konsola wytrzymała trudy 😉), ma fajne pomysły, ale topornie wykonane np. system dnia/nocy; widok pseudo-3D w miastach; tańczenie poprzez wpisywanie kombinacji; zbieranie ośmiornic, żeby aktywować punkty teleportu – to byłoby fajne, ale nie można zdobyć wszystkich ośmiornic od razu i trzeba backtrackować; ogólnie Shantae wolno się porusza, a jest tu dużo pustego chodzenia i kiepsko się nawiguje w tej grze (do czego postacie nawiązują w dialogach w sequelach – „co za debil nie odróżnia wschodu i zachodu” 😅),
- Shantae: Risky’s Revenge – przeskok jakościowy jest duży, ponieważ ta część wyszła na Nintendo DS, a więc dwie generacje w przód; gra ma ładny pixel-art i ciekawą eksplorację ze skakaniem bohaterki w głębię ekranu; minusem są dodatkowe zakończenia, do których trzeba speedrunować, a sama gra nie jest jakoś mocno re-grywalna (to dla mnie też wada kolejnych części, więc nie będę się już powtarzał),
- Shantae and the Pirate’s Curse – dużo tu ciekawych zmian fabularnych; zamiast jednej mapy podróżujemy po kolejno odblokowywanych wyspach z antagonistką Risky i zdobywamy jej pirackie akcesoria zamiast transformacji; warty zapamiętania jest FANSERWISOWY pałac; muzyka Jake Kaufmana zaczyna też brzmieć z polotem, skojarzeniowo podchodzi mi pod orientalne disco i Castlevanię,
- Shantae: Half-Genie Hero – znowu zamiast jednej mapy mamy kilka etapów, które dzielą się na kilka pomniejszych; muzycznie Jake Kaufman jeszcze bardziej się rozkręca, bo jest tu piosenka na pierwszym etapie + dużo disco-bangerów; poza główną grą jest dużo dodatkowych trybów, które w moim odczuciu nie są zbytnio re-grywalne (bo przechodzi się w nich lekko zmodyfikowane te same etapy); największym absurdem jednak jest to, że gra przyspiesza do niebotycznych prędkości, kiedy częstotliwość odświeżania ekranu jest powyżej 60hz, więc musiałem sobie popsuć wzrok, żeby grać normalnie,
- Shantae and the Seven Sirens – dużo zmian: animowane przerywniki, intro z piosenką, udźwiękowione dialogi, powrót do formuły metroidvanii i jednej mapy; tunelowe przejścia jak z Metroida; FANSERWISOWE zbroje; Jake Kaufmana zastąpiło trzech innych kompozytorów, wobec czego muzyka nie jest już tak dynamiczno-bangerowa, ale jest w porządku, kojarzyła mi się z wakacjami i NESowym chiptunem.





Muzyka do gry Shantae and the Pirate’s Curse:
File Select ♫ The Royal Library ♫ We Love Burning Town ♫ Streamworks (Saliva Island) ♫ Sky ♫ Rottytops ♫ Rave in the Grave (Zombie Island) ♫ Back to the Roots (Cackle Tower) ♫ Scorching Dunes (Sunburn Island) ♫ The Pits (Lost Catacombs) ♫ Darkest Night (Village of Lost Souls) ♫ Customer Rewards (Shop Theme) ♫ Arctic Justice (Frostbite Island) ♫Muzyka do gry Shantae: Half-Genie Hero:
Dance Through the Danger ♫ Neo Burning Town (Main Street) ♫ Boss ♫ Mermaid Falls ♫ Mermaid Factory (Counterfeit Mermaids) ♫ Mermaid Slide/SHMUP (Barrel-O-Mermaids) ♫ Tassel Town ♫ Tassel Tower (Remains) ♫ High Above Tassel Town (The Sky Bridge) ♫ Cape Crustacean ♫ Hypno Baron’s Castle ♫ Risky’s Hideout (Tinkerbat Factory) ♫Muzyka do gry Shantae and the Seven Sirens:
Beach Travel West ♫ Arena Town ♫ Arena Town Shop ♫ Beach Travel East ♫ Sunken City Tour ♫ Warp Room ♫ Water Lilly’s Domain ♫ Half Genie Rescue ♫ Boss Battle ♫ A Relaxing Bath ♫ Mountain Travel West ♫ Tree Town ♫ Mossy Biome ♫ Laboratory ♫ Sea Vent Labyrinth ♫ Mountain Travel East ♫ Armor Town ♫ Sunken Shipyard ♫ The Boiler ♫ Into the Mine ♫