Tunic
recenzja / opinia / podsumowanie

Tunic

Tunic

O grze Tunic dowiedziałem się z pokazu gier indie od Microsoftu jakoś w połowie marca. Zwiastun gry zrobił na mnie wrażenie: połączenie stylistyki low-poly z paletą barwnych kolorów, uroczy główny bohater, proste sterowanie typu widzisz wroga i go uderzasz. Wydawało mi się, że to będzie łatwa i szybka gra. W tym czasie kończyłem inny, podobny tytuł Death’s Door i prawdę mówiąc miałem chrapkę na więcej tego typu gier. Jak dobrze się złożyło, Tunic właśnie miał zadebiutować w Game Passie 🦊.

Już na wstępie musiałem ugryźć się w język. Tytuł zaczynał się niepozornie. Wcieliliśmy się w liska i obudziliśmy się na nieznanej plaży w Nadświecie. Gra nic nie powiedziała, co mamy robić, ale ścieżka zmierzała tylko w jedną stronę, więc poszliśmy nią naprzód. Natrafiliśmy na skrawki instrukcji, które wytłumaczyły nam mechaniki i zawierały zalążki fabuły (raptem parę słów, reszta była celowo nieczytelna). Dostaliśmy też pierwszą broń – POTĘŻNY patyk 😅 i ubiliśmy nim pierwszych, glutowatych przeciwników. Wszystko w porządku, jak to w tutorialu, aż doszedłem do pierwszego bossa. Wtedy Tunic dał mi do zrozumienia, że to będzie trudna, wymagająca gra.

Jak już się wkręciłem w grę i zobaczyłem co nieco, to mogłem potwierdzić Tunic to gra akcji, która łączyła schematy znane z Zeldy i Soulsów. Czyli możemy w niej odkryć nowe miejsca, bić się wręcz z przeciwnikami, zbierać i kupować przedmioty. Punkty zapisu odnawiały zdrowie liska, ale i wskrzeszały przeciwników. Natomiast przy naszej śmierci pozostawialiśmy trochę waluty w miejscu zgonu, po którą mogliśmy się wrócić, aby ją odzyskać. W Tunicu najtrudniejsze były starcia z bossami, a także niektórzy przeciwnicy w lochach, do których trzeba było się taktycznie przygotować. W teorii można było sobie włączyć ułatwienia dostępne od ręki w menu, ale ja chciałem poznać zakątki tej gry bez sztuczek.

Podobnie jak w grach soulso-podobnych fabuła nie była opowiedziana wprost. Nie uważałem tego za wadę, ponieważ historia Tunica była mega prosta do zinterpretowania: prawdopodobnie mama naszego liska została uwięziona i nasz dzielny zwierzak musiał usunąć trzy blokady rozmieszczone na krańcach mapy, żeby ją uwolnić. I jak to bywa, na uwolnieniu gra się nie skończyła 😉.

Oprawa audiowizualna Tunica była po prostu bajkowa. Kolorowa grafika i efekty działania czarów zachęcały mnie do patrzenia w ekran. Przeczytałem w Internecie, że Andrew Shouldice, autor Tunica, pracował na projektem gry samodzielnie niemal 7 lat. Oczywiście, przy premierze, marketingu i testach pomagało mu później więcej ludzi, ale determinacja i ilość poświęconego czasu zrobiła na mnie wrażenie. Za muzykę do gry odpowiedzialny był duet Lifeformed × Janice Kwan i tutaj również nie miałem wątpliwości — muzyka, to był kolejny mocny atut Tunica. Elektroniczne kompozycje budujące atmosferę przygody i tajemniczości idealnie wpasowały się w klimat gry. Myślę, że ta muzyka będzie się również nadawać do samodzielnego posłuchania.

Największe wrażenie wywarła na mnie duża liczba sekretów. Tunic nie prowadził gracza za rączkę. I bardzo dobrze, ponieważ bardzo często miałem uczucie: „Eureka. Sam się domyśliłem, gdzie mam iść na podstawie wskazówek i mapy” albo „To przejście wygląda podejrzanie. Ciekawe, czy coś za nim jest (spoiler – było)”. Zbierane instrukcje wzbudzały we mnie nostalgiczne wspomnienia do starych gier, które potrafiły mieć poukrywane hasła na konkretnych stronach papierowych instrukcji. To wrażenie we mnie potęgowały również teksty zapisane w obcym piśmie. Czułem się, jakbym znowu był dzieckiem i znał zaledwie pojedyncze wyrazy z obcego języka. I na bazie tego próbował przejść grę. Nie mógłbym również nie wspomnieć o uroczych ilustracjach liska 🦊 i notatkach dopisanych długopisem.

Naprawdę warto było zbierać instrukcje, a także dokładnie je czytać. Jeżeli utknąłem w jakimś miejscu na dłużej, to najczęściej wskazówka, co robić dalej, była już dostępna do przeczytania. Ale głupi gracz (czytaj ja) przyzwyczajony do prowadzenia za rączkę nie wpadł na to, żeby przeczytać dokładnie instrukcję. Opłacało się również zebrać wszystkie strony instrukcji w Tunicu, ponieważ zagadka, która otwierała drogę do ukrytego zakończenia to było pieprzone MISTRZOSTWO ŚWIATA. Do tego stopnia, że w chwili pisania tego tekstu, kiedy sobie o tym przypominam, dostaję ciarek na dłoniach. Niepodrabialne uczucie 😊.

Jeśli lubicie trudne gry i nie zniechęca Was konieczność powtarzania jakiegoś momentu kilka razy (czasami dziesiątki), a może czujecie nostalgię do starych gier, które nie prowadziły gracza do celu, to znaczy, że Tunic będzie dla Was świetnym doświadczeniem. Ze swojej strony polecam tego liska chytruska🦊.

Muzyka do gry Tunic:

Memories of Memories ♫ Redwood Colonnade ♫ Spirit Estuary ♫ Spirit Estuary ♫ The Siege ♫ My Favourite Customer ♫ My Favourite Customer ♫ Relics of Comradery ♫ The Librarian ♫ Sageless ♫ Secret Legend ♫ The Round Table ♫
Moja strona używa plików cookie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.