Volcano Princess
recenzja / opinia / podsumowanie

Volcano Princess

Volcano Princess

Czasami natrafiam na grę, która nie wydaje się być dla mnie, ale daję jej szansę, pogrywam kilka pierwszych godzin, aż w końcu, przy wyłączeniu pojawia mi się w głowie myśl „kurde, to jest dobra gra, jutro włączę ją ponownie”. Tą grą okazało się Volcano Princess, czyli chiński klon Princess Makera.

W skrócie, jest to symulator samotnego ojca/dorastającej dziewczynki. Jako ojciec, najpierw wychowujemy córkę-małego brzdąca do wieku nastoletniego, po czym przejmujemy kontrolę nad bohaterką już do jej dorosłości. Rozgrywka dzieli się na miesiące i w każdym miesiącu możemy wykonać przeróżne aktywności – porozmawiać z innymi osobami, pouczyć się, kupić ciuchy, pograć w minigierki, zarobić pieniądze w pracy, a także pójść do lasu i stoczyć turowe walki niczym jak w JRPGu. Do aktywności zużywamy punkty akcji, które są ograniczone, więc trzeba z czegoś wybierać. W ten sposób budujemy relacje (w tym romantyczne) i rozwijamy statystyki bohaterki, które doprowadzą do jednego z 58 zakończeń.

Tyle z suchych założeń. Pytanie, co mnie w ogóle przekonało do grania? Odpowiedzi jest kilka: fabuła, jrpgowe walki i bardzo przyjemna atmosfera na wzór „cozy” game. Gra nie jest typowym klikaczem, tylko posiada fabułę, która rozwija się z każdym miesiącem. Wspomniane jest np. zagrożenie atakiem demonów w królestwie, a innym razem przyziemne sprawy typu „opowiedz mi o mamie”, nauka nowych rzeczy czy planowanie przyszłości. Obok tego poznajemy też backstory postaci pobocznych. Więc tekstowo i wizualnie ta gra jest mocno opakowana. Walki są proste, ale ciekawe zrobione. Wybieramy sobie towarzyszy (trzeba wbić social-linki, żeby w ogóle byli dostępni) i etap z poziomem trudności, a następnie podążamy ścieżką z dwoma rozwidleniami aż do bossa, gdzie po drodze walczymy z mobkami albo znajdujemy skarby. Walki są angażujące, ponieważ liczba akcji na turę i leczenie są ograniczone. Trzeba więc kombinować ze składem drużyny, z obroną lub paraliżem, aby móc dojść do bossa etapu i go jeszcze pokonać.

Jeśli chodzi o atmosferę, to jak wspomniałem, jest bardzo przyjemna. Aktywności są z grubsza zabawne i napotkane postacie mocno się wyróżniają. Ilustracje i ich styl graficzny są przyjemne dla oka, do tego przygotowano dużo unikalnych grafik jak w jakimś visual-novel zrobionym na bogato. Dialogi zawierają krótkie, udźwiękowione wstawki w dwóch językach: chińskim, który brzmi normalnie i japońskim, gdzie dialog dwójki postaci brzmi mniej więcej: „Hi-hiii”, „Uuu…UUUUUU”, „Hoooonto” (zgadnijcie, na którym grałem 😎). Muzyka również odgrywa ważną część w tworzeniu „cozy” klimatu, głównie bazuje na gitarze akustycznej, flecie i fortepianie. Tutaj ciekawostka, ponieważ utwory w grze są tak naprawdę dostępne na darmowej licencji i stworzone przez różnych artystów (jeden utwór jest np. od Keisuke Ito, czyli kompozytora do Bloodstained i AI: The Somnium Files). Ciekawe podejście, że ktoś się dokopał do tych kompozycji i one idealnie pasują do atmosfery gry.

Z minusów do odnotowania: tłumaczenie i interpunkcję można byłoby doszlifować, czasami zdarzały się bugi np. nieznikające ramki z tekstem albo znikający kursor wyboru podczas gry na padzie (reset pomagał). Obsługa niektórych menusów też mogła być lepsza. Więc do ideału trochę brakuje, ale całość dobrze się broni i ja na to przymknąłem oko.

Podsumowując. Volcano Princess? Gierka fajna, córka dorosła, znalazła pracę i wyszła za mąż. Bycie tatą nie jest trudne chyba 😉 .

Volcano Princess
Volcano Princess
Volcano Princess

Muzyka do gry Volcano Princess:

Waltz of Melancholy ♫ Une brise ♫ Yu ♫ Large thatched-roof house ♫ Breaktime – Silent Film Light ♫ Shooting Star ♫ ensolarado ♫ ensolarado ♫ One afternoon ♫ The Strange Guide ♫ Battle of the dark world ♫ An elegant moment ♫ Situation: Past, talkin’ about your secret ♫
Moja strona używa plików cookie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.