Yakuza Kiwami
recenzja / opinia / podsumowanie

Yakuza Kiwami

Yakuza Kiwami

Udało mi się przejść Yakuzę Kiwami 1. Jak na japoński sandbox z masą aktywności, to grało mi się spoko…i tylko spoko. Największy zarzut miałem do braku świeżości po Yakuzie 0. U podstaw to dalej była dobra gra: autka, zboczona wariacja gry z kartami, Bad Ass Dads. Jednakże twórcy wzięli prawie wszystko z prequela: miasto, animacje walki, system rozwoju, mini – gierki. Kamurocho wyglądało bardzo podobnie, mimo że akcja Yakuzy Kiwami 1 miała miejsce 17 lat później. Nawet fabuła momentami przypominała mi Yakuzę 0 – też była scena pościgu czy bijatyka w porcie. I ten wszędobylski Majima. W Y0 był menadżerem z klasą, poza tym miał sporo fajnych interakcji z kobietami, a tutaj zrobili z niego klauna, ale takiego krindżowego do bólu. W dodatku trzeba było z nim tyle razy walczyć, że szybko zaczęło mnie to nudzić. I nie jestem pewien, co mam sądzić o Haruce – dziecko namawiające na hazard? Dziwny pomysł. Ale najważniejsze, że ta część jest już za mną i kolejne, ponoć lepsze, czekają w kolejce 🙂

Muzyka do gry Yakuza Kiwami:

Funk Goes On ♫ Set My Heart ♫ Everlasting Spirit ♫ Beastie Beat ♫
Moja strona używa plików cookie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.